[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cenę próbowała coś wyjaśnić, lecz Darcy, mimo że widziała lęk i desperację nieznajomej, nie
rozumiała wypowiadanych przez nią słów. Domyślała się jedynie, że kobieta chce uciec przed
zabójcą. Drzwi jej sypialni były otwarte na oścież i mogła dostrzec cień przemykający wzdłuż
korytarza. Po chwili pokój rozświetlił błysk noża, błysk tak jasny i przejmujący jak błyskawica.
Powietrze przeciął przerażający krzyk i po chwili nóż przeleciał tuż obok głowy Darcy. Zwykle
trudno było ją wystraszyć, w końcu miała z takimi rzeczami do czynienia na co dzień, ale
wiedziała, że ta noc na długo pozostanie w jej pamięci. Aura wrogości, zła i zagrożenia zdawała się
tak realna, że Darcy nie umiała zapanować nad nerwami. Starała się myśleć racjonalnie, jakoś
wytłumaczyć to, co się tu działo. Jej oddech stal się po chwili spokojniejszy i serce przestało tak
łomotać, gdy nagle coś w pokoju poruszyło się i ujrzała postać ociekającą krwią, a po chwili
poczuła na sobie dotyk czyichś rąk. Tym razem nawet nie próbowała wziąć się w garść, po prostu
wyskoczyła z łóżka jak oparzona i z krzykiem wybiegła z pokoju. To już nie była ulotna wizja, lecz
zło w swej czystej postaci. Czuła to i nagle cały spokój i opanowanie prysły bez śladu. Zbiegła jak
szalona po schodach i dopiero gdy była już prawie na dole, usłyszała, że ktoś ją woła. Z początku
była przekonana, że to ta przerażająca istota pozaziemska, lecz po chwili poznała głos Matta.
Stanęła w miejscu i próbowała zapanować nad nerwami. Zrobiło się jej trochę głupio, obawiała się
jego kpin i sarkazmu. Ale ku jej zaskoczeniu za moment pojawiła się także na schodach Penny, a na
dole w drzwiach wejściowych Carter i Clint. Jeszcze kilka dobrych chwil nie mogła ruszyć się z
miejsca, patrząc przed siebie w całkowitym osłupieniu i dopiero głos Matta wyrwał ją z tego
swoistego letargu.
- Znowu jakieś zwidy? - zapytał z lekkim uśmieszkiem.
Popatrzyła na niego, nie bardzo rozumiejąc, o co mu właściwie chodzi. Taki poczochrany, z byle
jak zarzuconym szlafrokiem wydał jej się o wiele mniej pociągający. Ucieszyło ją to.
- Tak, a raczej... śniły mi się jakieś koszmary. Przepraszam bardzo, że was obudziłam.
- To co, nie boisz się duchów, a przeraża cię straszny sen? - wycedził cynicznie.
Jakże różnił się od tego wspaniałego Matta, który wczoraj wieczorem okazał jej ciepło, przyjazń
i zrozumienie.
- Powiedz - wyszeptała podekscytowana Penny - widziałaś damę w bieli!?
- Daj spokój, Penny. - Cłint był wyraznie zniecierpliwiony. - Spałem tam tyle razy i nie
widziałem żadnej damy w bieli ani zresztą w ogóle nic innego.
- Może ty nie, ale ja z pewnością widziałam i Klara też i jeszcze sporo ludzi - obstawała przy
swoim Penny.
- Jest środek nocy - wycedził przez zęby Mart - i przysięgam, że nie mam ochoty prowadzić
teraz dyskusji na temat białej damy. Skąd się tu właściwie wzięliście tak szybko? Jeśli wy - tu
spojrzał ostro na Penny i dwóch mężczyzn - macie z tym wszystkim coś wspólnego, srodze tego
pożałujecie! - Odwrócił się i ruszył schodami na górę.
Wszyscy udali siÄ™ za nim.
- Naprawdę jest mi przykro, że wszystkich obudziłam, ale to był prawdziwy koszmar, a mnie
niełatwo przestraszyć - broniła się Darcy. Stała jeszcze przez moment, ale jako że nikt nie
zareagował na jej słowa, ruszyła z ociąganiem za całą grupką po schodach.
Matt otworzył niemal kopniakiem drzwi, aż uderzyły o ścianę. Ostentacyjnie głośno
przemaszerował przez pokój, niczym wódz, który właśnie odniósł znaczące zwycięstwo, i
oświadczył:
- Nic tu nie ma!
Podszedł do szafy, zajrzał do środka, przerzucił ubrania, które leżały na półce, jakby spodziewał
się, że może pomiędzy nimi ukrył się jakiś wyjątkowo złośliwy duch. Wyjrzał na balkon, a potem
wrócił, schylił się i sprawdził, czy niczego nie ma pod łóżkiem. Potem wstał, w bezradnym geście
rozłożył ręce i znacząco spojrzał na Darcy.
- Nic, kompletnie nic! Powiedz, co dokładnie widziałaś?
- Nie twierdzę, że coś widziałam - skłamała Darcy. - Miałam po prostu zły sen.
- Chyba będzie lepiej, jeśli przeniesiesz się do innego pokoju - powiedział stanowczo Matt po
krótkim namyśle.
- Nie, dziękuję, ale pozostanę tutaj. -Na moment powrócił paraliżujący strach, ale Darcy nie dała
tego po sobie poznać.
- Ale przecież możesz dokonywać oględzin tego pokoju za dnia... - wycedził Matt przez
zaciśnięte zęby.
- Bardzo ci dziękuję za troskę i przepraszam raz jeszcze za zamieszanie, jakie dziś wywołałam,
ale chcę zostać w tym pokoju - przerwała mu nie znoszącym sprzeciwu tonem.
- To nie ma sensu, nie zgadzam się - syknął Matt. - Może to egoistyczne podejście, ale
chciałbym się porządnie wyspać. Jeśli zamierzasz częściej urządzać takie przedstawienia...
- Nie przesadzaj, stary, każdemu mogło się zdarzyć - wtrącił się Clint.
Darcy uśmiechnęła się do Clinta z wdzięcznością.
- Nic z tego...
- Matt, jeśli mam zająć się tą sprawą, muszę tu zostać. - Znowu wpadła mu w słowo, ale nie
miała wyboru, musiała mu się stanowczo przeciwstawić.
- Zawrzyjmy układ - dodała po chwili namysłu.
- Jeśli sytuacja się powtórzy, choćby jeden jedyny raz, podporządkuję się twojej woli i wyniosę
się stąd. Ale daj mi jeszcze jedną szansę! -Nie lubiła nikogo o nic prosić, a już na pewno nie tego
zarozumiałego bubka. Wiedziała, że następnym razem już nie wpadnie w taką panikę.
- O co ci właściwie chodzi, Matt? - zapytał Clint - Przecież ty nie wierzysz w żadne duchy?
- Ale wierzę w istnienie złych ludzi - odparł z ponurą miną. - Nie chcę, by coś ci się przytrafiło -
zwrócił się do Darcy.
- Nic mi się nie stanie, jestem dorosła i wiem, na co się narażam. W końcu Adam mnie tu
przysłał, bo wie, że może na mnie liczyć. - Poczuła się jak małe dziecko, które wykłóca się o swoje
racje.
- Jesteś pewna? - spytała z niejakim zakłopotaniem Penny.
- Oczywiście...
- W takim razie ja wracam do łóżka - powiedział Carter. - Jakby co, wal do mnie śmiało, skarbie,
wystarczy, że zagwiżdżesz!
- Dziękuję bardzo. - Darcy zacisnęła zęby, żeby nie powiedzieć czegoś niemiłego.
- Lepiej już sobie idzcie - zrugała ich Penny.
- Macie nieco wypaczone poczucie humoru.
Wszyscy panowie rozeszli się do swoich sypialni i tylko Penny stała jeszcze pośrodku pokoju.
- Pamiętaj, że gdy zmarli zaczynają używać przemocy, to po to, by coś nam zakomunikować,
byśmy się o czymś dowiedzieli - powiedziała powoli.
- Będę o tym pamiętać - obiecała Darcy.
- Może Matt ma rację. - Zniżyła głos i upewniła się, czy nikogo nie ma na korytarzu. - Może
powinnaś spać w innym pokoju?
- Penny, nie martw się, po prostu miałam zły sen, to wszystko. - Cmoknęła ją w policzek i
niemal wypchnęła za drzwi. Zamknęła je i oparła się o nie plecami.
Powietrze w pokoju było czyste i przejrzyste, a temperatura zdawała się całkiem normalna.
Darcy ogarnęło przekonanie, że to co miała wyjaśnić w Melody House, zostało jej przedstawione [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl