[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie miała pojęcia o tym, że wykluwanie się strusia najeżone jest
niebezpieczeństwami. Ani że trwa tak długo. Ani że wymaga kontroli. Stałej
kontroli.
- Pamiętasz, jak ci mówiłem, że kieszonka powietrzna w jajku musi
wystarczyć na około trzydzieści godzin? - zapytał Seth, kiedy po obiedzie przyszła
do szopy. - Ptak musi przebić twardą skorupę i wystawić dziób, inaczej się udusi.
Jeśli będzie się męczył zbyt długo, pomożemy mu się wydostać.
- A jak to wygląda w warunkach naturalnych? - zapytała, myśląc, że
oczywiście, zgoda, ale czy trzeba się w takie sprawy wtrącać? - Przecież nikt nie
chodzi za strusiami ze szczypczykami i nie pomaga wykluwać się pisklakom.
Wzruszył ramionami.
- Nie wszystkim pisklętom się to udaje, a i tak dziewięćdziesiąt procent pada
ofiarą drapieżników.
S
R
- Aż tyle?! Nie wiedziałam. No więc dobrze... Pokazuje się dziobek i dalej już
wszystko toczy się bez przeszkód?
- A skąd mam to wiedzieć? Nigdy jeszcze przy tym nie byłem. Mogę się tylko
domyślać, że błona wewnątrz jajka jest gruba i kleista. Będziemy musieli myć
ptaki, ale tak, żeby ich przypadkiem nie utopić. - Spojrzał na drgające jajko, po
czym wskazał inne. - O, popatrz, jeszcze jeden wybiera się na ten świat. - Był tak
tym wszystkim podniecony, że mogła jedynie podzielić jego radość.
- Czemu po prostu nie otworzymy jednego z tych jajek? - zapytała.
- Mogłoby to zaszkodzić pisklęciu. Gdybyśmy nagle rozdarli pęcherz, w
którym przebywa, wykrwawiłoby się na śmierć.
Kiedy tylko w jajku pojawiła się dziurka, użył jednak szczypiec, żeby ją
powiększyć.
- Trudno uwierzyć, że w ogóle z czegoś takiego się wydobywają. Ta skorupa
jest jak z żelaza.
Claire zaparzyła kawę. Dochodziła północ, a końca lęgu nie było widać.
- Pisklę w tym drugim jajku rusza się słabiej niż pierwsze
- powiedziała, podając Sethowi kawę.
- Zauważyłem. - Zmarszczył brwi. - Miejmy nadzieję, że po prostu się leni, a
nie jest nieprawidłowo ułożone. Gdyby kieszonka powietrzna znajdowała się w
innym końcu niż dziób, nie miałoby czym oddychać... - Jajko prawie się nie
poruszało. - Coś mi się tu nie podoba.
Odstawił kubek, wziął młotek i używając szczypczyków w charakterze dłuta,
podłubał w skorupie. Pisklę nie zareagowało. Podłubał głębiej, a potem pchnął
szczypczykami. Claire wstrzymała oddech. Co będzie, jeśli zranił pisklę?
- Obserwuj drugie jajko - poprosił.
Ze skorupy wychyliła się już cała głowa strusia.
- Wygląda na to, że pisklę odpoczywa. Pewnie się zmęczyło.
S
R
- Nie może odpoczywać zbyt długo. - Seth zajęty był wierceniem dziurki w
tajemniczym jajku. - BÅ‚ona stwardnieje.
W końcu wybił niewielki otworek i wyjął jajko, żeby obejrzeć je pod światło.
W pewnej chwili zaklął, odłożył je i natychmiast zaczął wybijać otwór z drugiej
strony.
- Ptak jest odwrócony.
- Czy to się często zdarza?
- Nie. - Otarł ramieniem pot cieknący mu po twarzy.
130 NIEBO NAD TEKSASEM
- Mamy pecha.
Tym razem, rozbijając skorupę, nie zachowywał już takiej ostrożności.
- %7łyje? - zapytała, kiedy zobaczyła dziób.
- Jeszcze nie wiem. Chyba tak. - Odłupywał dalej skorupę. - Claire?
- SÅ‚ucham?
- Jeśli możesz, znajdz drugą parę szczypiec i zajmij się tym pierwszym
jajkiem. Byłbym spokojniejszy, gdyby pisklę wydobyło się już na wierzch.
- Ja? - Ufał jej? Takiemu tchórzowi?
- Bądz tak dobra... - Uśmiechnął się i szybciutko wyszła, żeby poszukać
potrzebnych szczypczyków w narzędziach dziadka. Do czasu jej powrotu - a
wróciła z nowym dzbankiem kawy - odsłonił połowę ptaka. Struś żył, ale był
słaby. Pisklę, którym się zajmowała, nie zrobiło postępów.
- Nie wiem, czy to zły znak, czy nie - powiedział, nalewając sobie kawę i
wypijając duszkiem pół kubka. - Nie mam doświadczenia w tej dziedzinie, więc
chyba będziemy musieli kierować się intuicją. No, bierz się do roboty.
Przez godzinę pracowali w milczeniu. Słychać było jedynie dzwięki
odłupywania skorup. Zanim pisklę Claire wylęgło się całe i mogła je włożyć do
cieplarki, zdążyły ją rozboleć ręce.
- Ale duży - powiedziała z dumą, czując się jak akuszerka.
S
R
- Za trzy miesiące będzie ważył sto funtów. - Seth przyniósł swojego pisklaka
i też umieścił go w cieplarce.
- Ten twój nie wygląda tak dobrze.
- Musimy je oczyścić, a potem oznakować.
- Chyba już to zrobiliśmy. Nie?
- Nie. - Uśmiechnął się słabo. - Mam tu... - Odwrócił się w stronę półki i
sięgnął po metalowy przyrząd, który wyglądał jak urządzenie do przekłuwania
uszu. - Tym czymś wszczepię im w szyje maleńkie identyfikatory. Będzie na nich
napisane, jakiej są płci, gatunku i kiedy się wylęgły.
- Po co ci to? Chcesz je potem kontrolować? Traktujesz je jak jakieś roboty.
- Oj, Claire... - Zaśmiał się i odłożył implantator na półkę. - To po prostu
pózniej bardzo się przydaje. Kiedy ptaki są dorosłe, nie ma właściwie jak ustalić
ich wieku. A poza tym chcemy uniknąć pomyłki, jeśli chodzi o płeć.
- W takim razie ubieramy je na niebiesko czy na różowo? - zażartowała,
myśląc już o imionach.
- Powie to nam weterynarz. - Przyciągnął ją do siebie i objął w talii. - Dziękuję
ci, Claire. - Pocałował ją w czubek głowy. - Byłaś wspaniała.
Przytuliła się mocniej, myśląc, że owszem, to prawda, że była wspaniała i że
godziny wspólnej pracy z Sethem przyniosły jej radość. W ogóle pomaganie mu w
ostatnich tygodniach przynosiło jej satysfakcję, jakiej nigdy dotąd nie zaznała.
Czuła się potrzebna, a nikt nigdy tak naprawdę jej nie potrzebował. Było to
niezwykłe, wspaniałe doznanie.
Kiedy wreszcie opuścili szopę, słońce wychodziło właśnie zza horyzontu.
Pisklęta leżały w cieplarce i wyglądało na to, że oba przetrzymają.
- Takiego wielkiego śniadania, jakie zaraz ci przygotuję, w życiu nie jadłeś -
zapowiedziała.
- Jestem gotów stawić mu czoło. - Mówił z takim samym zmęczeniem w
głosie, jakie i ona odczuwała. - Tylko proszę, może bez jajek.
S
R
Zaśmiała się, wchodząc na schodki, i nagle jednocześnie zauważyli coś
zatkniętego za drzwi.
- Co to? - Wyciągnął grubą, nieco podniszczoną kopertę i podał ją Claire. Na
widok zwrotnego adresu spotniały jej ręce.
- To z Paryża. - Serce biło jej jak szalone. Wszystkie dotychczasowe listy z
akademii były cienkie.
- Przewędrował ładny kawał świata.
- Dlaczego nie wrzucono go do mojej skrzynki przy bramie? - Zwlekała,
132 NIEBO NAD TEKSASEM [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl