[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jaka jest żona Roberta? - zapytała. - Chyba bardzo wysoko ją cenisz.
Matthew skinął głową.
- To wspaniała kobieta. Bardzo dobra i uczuciowa. Zwietna matka.
- I jesteś na sto procent przekonany, że to nie ona...
- Zapomnij o tym - warknął. - Nawet nie próbuj o tym myśleć.
- Matthew, muszę ci przypomnieć, co sam powiedziałeś. Prawda jest najważniejsza, choćby nie wiem jak
bolesna.
- Moja bratowa nie zatrudniła Margot.
- Skąd wiesz? - Mia stosowała jego taktykę.
Przyglądał się jej przez chwilę, potem wstał, odwrócił się i oparł ręce na balustradzie.
- Nie wiem - powiedział w końcu. - Ale jestem gotów założyć się o wszystko.
- Matthew, twój brat ją zdradzał, to jest pewne - sprzeciwiła się. - Może Laurie się tego domyślała i chciała
mieć pewność, i dlatego zatrudniła Margot.
Widziała, jak napięły się mięśnie na jego plecach.
- Laurie o niczym nie wiedziała i niczego nie podejrzewała. - W końcu odwrócił się w jej stronę. - Robert
był o tym przekonany.
Mia podniosła głowę.
- Więc wiedziałeś, że zdradza żonę?
- Słuchaj, to bardzo skomplikowane. - Matthew przeczesał włosy palcami. - Miałem jej powiedzieć?
Mia odetchnęła głośno.
- Nie wiem.
- Właśnie o to się pokłóciliśmy - powiedział cicho. Opuścił wzrok. - W sobotę wieczorem przejeżdżałem
koło Chumleya, to ulubiony bar Roberta, i coś mi mówiło, że go tam zastanę. I owszem, był tam, obejmował
twoją siostrę, całował ją tak namiętnie, jakby byli już w łóżku.
Mii krajało się serce.
- Wasza ostatnia rozmowa to była kłótnia?
Matthew skinął głową i zamknął oczy.
- Zobaczyłem go z nią, odciągnąłem na bok i zapytałem, jak tak może, jak może zdradzać cudowną żonę i
własnego syna.
- A co on na to?
- Powiedział, że mam pilnować własnych spraw. Nasz ojciec też tak odpowiadał - dodał Matthew. - Jakby
to, jak traktował mamę i nas, nie było dla nas ważne.
- Och, Matthew, tak mi przykro - powiedziała miękko. - Ja...
- Daj spokój. - Ponownie odwrócił się twarzą do oceanu. - Dobrze znam Laurie. Jest ufna, dobra i kochana.
Robert mnie zapewnił, że nie ma pojęcia o jego eskapadach, a jeśli to prawda, nie miała powodu, by
zatrudniać przynętę. Poza tym jest bardzo oszczędna. Wątpię, żeby wydała tysiąc pięćset dolarów na
potwierdzenie swoich podejrzeń.
Mia nadal nie była gotowa zrezygnować z Laurie Gray jako jednej z podejrzanych.
- No to kto jeszcze mógłby zatrudnić Margot, żeby udowodnić niewierność Roberta?
Matthew usiadł koło niej na ławce. Przez chwilę milczeli, wpatrzeni w ocean, jakby szukali odpowiedzi w
stalowej głębi.
- Powinniśmy jeszcze raz przeszukać mieszkanie Margot - stwierdził. - Jeśli dostała tę kopertę, pewnie są
też inne. Może ma w biurku jakiś schowek.
- Może to było jej... jej pierwsze zlecenie, pierwsze i jedyne - zasugerowała Mia. - I może właśnie dlatego
się przeraziła. Pomyśl tylko: płacą jej za sprawdzenie, czy żonaty facet na nią poleci, a potem ten facet pada
ofiarą morderstwa... przeraziła się i uciekła.
Mia urwała; sama słyszała, jakie to głupie i mało prawdopodobne. %7łonaty facet to brat Matthew, a ona
mówi, jakby chodziło o nieznajomego. Rozumiała, dlaczego Matthew chce za wszelką cenę bronić honoru
bratowej; ona także walczyła o oczyszczenie imienia Margot.
Matthew był ponury jak chmura gradowa.
- Z listu Justina i z tego co mówił, wynika, że Robert nie był jej pierwszym zleceniem. Mia, musisz
spojrzeć prawdzie w oczy. Tak jak ja, kiedy do mnie dotarło, że Robert to zwykły dziwkarz.
Mia zagryzła usta. Nie musiała wcale patrzeć prawdzie w oczy, bo ją znała. Wiedziała, że nie ma pojęcia,
jakim człowiekiem jest jej siostra, tak jak wcześniej nie znała prawdziwego oblicza swego męża. Teraz to
wiedziała. Nie ma sensu chować głowy w piasek. Przekonała się o tym na własnej skórze.
Dziwkarz... Ostre słowo. Ciekawe, jak się układały stosunki Matthew z bratem, jak wyglądało ich życie
rodzinne. Z tego co mówił, wynikało, że dom Grayów był przeciwieństwem domu Danielsów.
Chciała mu zadać mnóstwo pytań, ale wiedziała, że teraz nie czas na nie.
- Skończmy jeść i jedzmy do Margot szukać dalej.
Skinęła głową i spojrzała na praktycznie nietkniętą kanapkę na swoich kolanach. Ciekawe, czy jeszcze
kiedykolwiek poczuje głód. I czy po tym, co znajdą u Margot, zdoła jeszcze cokolwiek przełknąć.
W milczeniu wrócili na Bridge Avenue. Zaparkowali. Wjechali na górę. Weszli do jej mieszkania.
Cisza nigdy nie była równie głośna i złowroga.
Choć od dawna nie padło między nimi ani jedno słowo, Matthew cały czas był świadomy obecności Mii.
Nie pamiętał, kiedy ostatnio reagował w ten sposób na kobietę. Na jej bliskość. Zapach jej szamponu. Jej
mydła. Jej...
Idąc za nią do sypialni, zmusił się, by o tym nie myśleć, nie pozwolił by ostatnia myśl uformowała się w
słowa.
Mia usiadła na skraju łóżka, splotła dłonie i wbiła wzrok w buty. Chwilę pózniej zerwała się i podeszła do
szafy w ścianie.
Widać było, że się denerwuje.
Dlaczego? Obawia się tego, co znajdą? A może wie, że siostra jest winna, i stara się ją chronić? Bo to ona
jest Candy? Czy Mia gra?
Nie. Jego instynkt, bardzo wyostrzony po treningu w rękach Gwen Harriman, podpowiadał, że Mia jest z
nim szczera. To Margot spotkał w łodziami, to Margot kopnęła go na ulicy. Może i siostry są bardzo
podobne, ale to dwie zupełnie różne kobiety.
Tak różne, że Mia intrygowała go coraz bardziej. Chciał o niej tyle wiedzieć; tyle, że właściwie to nie
miało sensu. Bo przecież blizniaczki powinny być identyczne, prawda? Z wyglądu, ale też z charakteru,
osobowości? Co prawda o Margot też niewiele wiedział. Ba, nie wiedział o niej właściwie nic, oprócz tego,
że pracowała jako przynęta, a nie jest to miły zawód.
Miał wrażenie, że Mia nie miała nawet pojęcia, że taki zawód w ogóle istnieje.
Czy możliwe, by ktoś był aż tak naiwny?
Jaka naprawdÄ™ jest Mia Andersen?
Bardzo chce chronić siostrę, to wiedział. Lojalna. A jednocześnie tak niewiele wie o życiu blizniaczki.
Dlaczego? Może właśnie dlatego, że tak bardzo się różnią.
Dlaczego cię dziwi, że rodzeństwo się od siebie różni? Ty i Robert byliście jak dzień i noc.
Nie zawsze, poprawił się. Robert się zmienił po  wypadku , jak to określała rodzina Grayów.
Matthew zresztą także.
- Tu są tylko ciuchy i buty - zawołała Mia z szafy. Był jej wdzięczny, że wyrwała go z ponurych myśli. - I
półki zastawione pudłami. Pewnie są w nich tylko buty i kapelusze, ale chyba warto rzucić okiem.
Skinął głową.
- Nie możemy niczego przeoczyć. Nawet w koszyku piknikowym można coś ukryć. Zacznę od biurka.
Postaram się go nie uszkodzić, szukając skrytki.
Wyjrzała z szafy, przyjrzała mu się i skinęła głową.
- Możesz mi dać nóż albo chociaż łyżkę? - poprosił. - Coś, czym mógłbym podważyć listwę.
Wyszła z sypialni.
Po chwili przyniosła nóż. Nie uszło jego uwadze, jaka jest zmęczona, jaka delikatna i krucha. Przy jasnej
karnacji cienie pod oczami wydawały się jeszcze wyrazniejsze.
Nie myśl o niej, myśl o poszukiwaniach.
Znowu przysiadła na łóżku, a Matthew zajął się biurkiem. Każdy, kto wykonuje taką pracę, ma jakiś
tajemny schowek. Jakkolwiek by było, nie wyrzuca się ot, tak po prostu, materiałów demaskujących taki
zawód. A w rzeczach Margot nie było niszczarki do papierów.
Musi mieć inne zdjęcia, inne liściki. Dowody istnienia innych mężczyzn, których miała uwieść.
Szukał dalej, a Mia siedziała bez ruchu na łóżku, wpatrzona w podłogę, i miała nadzieję, wbrew
rozsądkowi, że Matthew niczego nie znajdzie.
Jednak było wiadomo, że będzie inaczej, i wiedzieli to oboje.
Nagle zerwała się na nogi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl
  • s [ Anthology ](Liqu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl