[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czeństwo lub choćby tylko niechęć cesarza.
Chodziło o to, że stryja Furnilli, Marcjusza Soranusa, oskarżono i skazano właśnie w
pierwszych miesiącach tego roku. Sprawa ta ze względu na córkę Soranusa, Serwilię, miała
przebieg wręcz wstrząsający i na długo zapisała się w pamięci współczesnych.
Neron nienawidził Soranusa i pragnął jego zguby z dwóch przyczyn. Po pierwsze dlatego,
że senator ten przyjaznił się owego czasu z Rubeliuszem Plautusem, potem skazanym i zgła-
dzonym za rzekome przygotowywanie zamachu stanu. Po drugie zaś, Soranus naraził się jed-
nemu z wpływowych wyzwoleńców cesarza; zarządzając bowiem prowincją Azją, pośrednio
przeszkodził mu w obrabowaniu miasta Pergamonu z cennych posągów i obrazów.
W dniu, w którym senat miał rozpatrywać sprawę Soranusa i kilku innych dostojników,
dwie kohorty pretorianów w pełnym uzbrojeniu już wczesnym rankiem obsadziły świątynię
Wenus Rodzicielki w pobliżu gmachu posiedzeń. Przy wejściu na salę obrad stały grupki lu-
dzi niby to ubranych po cywilnemu, w togach, lecz umyślnie niezręcznie ukrywających mie-
cze i sztylety. Małe oddziały zbrojnych krążyły po Forum. Każdego z przybywających sena-
torów odprowadzały grozne spojrzenia oficerów i agentów. W takiej sytuacji wynik rozprawy
był z góry do przewidzenia.
Oskarżyciel oczywiście przypomniał przyjazń Soranusa z Plautusem. Oświadczył również,
że jako namiestnik Azji myślał on przede wszystkim o swej chwale, a nie o dobru państwa,
podburzając nawet mieszkańców tamtejszych miast przeciw cesarskiej władzy. Potem wszak-
że wysunął zarzut poważny i nowy, godzący nie tylko w Soranusa, lecz także w jego córkę
Serwilię. Stwierdził mianowicie, że dała ona ogromne pieniądze mistrzom tajemnych umie-
jętności. I nie było to oskarżenie zmyślone! Młoda kobieta, licząca lat dwadzieścia, powodo-
wana miłością ku ojcu i niepokojem o jego los, istotnie zwróciła się do magów i astrologów z
zapytaniem, czy dom ich wyjdzie cało z opresji i czy uda się przebłagać Nerona. Zawezwano
ją natychmiast przed senat. Ojciec i córka, oddzieleni od siebie, stanęli po przeciwnych stro-
nach trybunału, na którym zasiadali przewodniczący rozprawie konsulowie.
Oskarżyciel był nim Ostoriusz Sabinus zapytał, czy ośmieli się zaprzeczyć, że sprze-
dała swój strój ślubny (jej mąż, Anniusz Pollion, został wygnany poprzednio) oraz naszyjnik,
uzyskane zaś pieniądze przekazała na odprawienie tajemnych ofiar. Serwilia rzuciła się z pła-
czem na ziemię. Przez dłuższą chwilę nie mogła dobyć ni słowa. Potem klęcząc, objęła po-
dium i ołtarz bogini Zwycięstwa. Jakby stąd czerpiąc odwagę i otuchę, zaczęła zapewniać, że
nigdy nie stosowała żadnych złych czarów; jeśli o coś prosiła bogów, to tylko o to, by cesarz i
senatorzy raczyli zachować jej ojca; owszem, sprzedała swoje klejnoty, suknie, oznaki stanu,
ale tak samo oddałaby krew i życie, gdyby tego od niej zażądano; jeśli kiedykolwiek wymie-
niała imię cesarza, to zawsze wespół z najłaskawszymi bóstwami; prawdą jest, że o tym
wszystkim nie wiedział jej nieszczęsny. ojciec; jeśli popełniła zbrodnię, wina obciąża ją samą.
83
Soranus wpadł jej w słowa, głośno zapewniając, że córka mu nie towarzyszyła, gdy spra-
wował namiestnictwo Azji; że Plautus w ogóle jej nie znał, bo wtedy była jeszcze dzieckiem;
że nie miała nic wspólnego z czynami swego męża. Dodał:
Gotów jestem z góry zgodzić się na każdy wyrok, nawet najsurowszy, byle tylko wyłą-
czono sprawę córki, oskarżonej jedynie o to, że nazbyt mnie kochała.
Oboje już szli ku sobie, płacząc, lecz liktorzy stanęli pośrodku. Wprowadzono świadków.
Pierwszym był Publiusz Egnacjusz Celer, pozostający pod opieką Soranusa wyznawca fi-
lozofii stoickiej, mężczyzna godnej postawy i zawsze poważnego wyrazu twarzy. Lecz ten
wzór wszelkich cnót dał się przekupić; zeznając, bardzo obciążył swego dobrodzieja i jego
córkę.
Natomiast drugi świadek, jeden z najmajętniejszych ludzi prowincji Azji, wbrew oczeki-
waniom z wielką odwagą cywilną bronił Soranusa. Zapłacił za prawdomówność konfiskatą
posiadłości i wygnaniem.
Na Soranusa i jego córkę spadł wyrok surowszy: śmierć. Było dowodem wielkiej łaski, że
pozwolono im popełnić samobójstwo, i to w sposób, jaki sami wybiorą.
Wespazjan oczywiście brał udział w tym posiedzeniu senatu. Wysłuchał oskarżeń, widział
łzy Serwilii, głosował. Rzecz prosta za skazaniem. Inaczej postąpić nie mógł, już bowiem sam
fakt nieuczestniczenia w obradach, nie mówiąc nawet o wstrzymaniu się od głosu, mógłby
ściągnąć nań najsurowszą karę. Donosiciele obserwowali każdy gest senatorów bardzo czuj-
nie.
Tytus zaś, jak się rzekło, uznał za rzecz wskazaną rozwieść się z bratanicą Soranusa, Mar-
cją Furnillą. Był do tego poniekąd zmuszony, wydaje się bowiem, że właśnie w tym roku, to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]