[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łyk i wzdrygnęła się. - Jest paskudne! - poskarżyła się. Ciepło spływało w dół gardła i rozlewało się po żołądku.
Musiała jednak przyznać, że ten może nie najsmaczniejszy trunek spowodował, że przestała się trząść. - To
wszystko było już tak dawno temu...
Bruzda pomiędzy jego brwiami pogłębiła się jeszcze bardziej, gdy przyglądał jej się uważnie.
- Biedactwo - powiedział, gładząc ją dłonią po włosach, po czym ponownie usiadł obok.
Anna zakrztusiła się.
- To najmilsza rzecz, jaką mi kiedykolwiek powiedziałeś.
Poczuła, jak oczy zachodzą jej łzami od emocji.
- Spokojnie, popij więcej - doradził Cesare, ponownie podstawiając jej szklankę pod usta.
Wzięła nieco większy łyk niż za pierwszym razem. Teraz whisky wydało jej się mniej obrzydliwe.
Anna ciągnęła dalej opowieść o Rosie, zbliżając się do jej szczęśliwego końca: małżeństwa ze Scottem,
wyjazdu do Kanady, gdzie właśnie urodziło im się dziecko, i dokąd na kilka pierwszych tygodni pojechali
pomagać im rodzice Rosie.
Skończyła opowieść i w pokoju na dłuższy czas zaległa cisza. Cesare odchrząknął wreszcie.
- Zatem ta opowieść ma swój szczęśliwy koniec.
- Tak - odpowiedziała Anna.
I chciała dodać: szczęśliwy dla ofiary, którą jeszcze niedawno Cesare tak gorliwie oskarżał. Niezbyt
szczęśliwy dla jego przyjaciela, który złamał serce biednej dziewczynie. No, a w każdym razie niezle się w
życiu pogubił. I z tego, co było widać godzinę temu, do tej pory się z tego zagubienia nie wyplątał.
L R
T
ROZDZIAA DZIESITY
Przewracając się i wiercąc, Anna odtwarzała sobie w głowie wydarzenia tego dnia i ich rozmowę do
pierwszej w nocy. Wreszcie zapaliła lampkę koło łóżka i, wsadziwszy na nogi kapcie, przeszła przez salon
Angel. Włączyła telewizor, by grał w tle, po czym weszła do przyległej kuchni zagrzać nieco mleka na kakao.
Zobaczyła swoje odbicie w lustrze na szafce i skrzywiła się. Trudna noc zostawiła swój ślad. Miała
ciemnofioletowe sińce pod oczami. Przyniosła napój do salonu i usiadła na kanapie. Wypiła do połowy kakao i
dopiero wtedy zwróciła uwagę na program, w którym widać było przerażenie osób patrzących, jak człowiek
przypięty do częściowo tylko otwartego spadochronu spada z ogromną szybkością w stronę ziemi. Ich okrzyki
radości, gdy w ostatnim momencie udało mu się rozplątać linki i czasza spadochronu otworzyła się do pełnej
wielkości, niemal nad samą ziemią, powtórzyło trzech siedzących w studiu prezenterów.
- Nieprawdopodobne, chyba się państwo z nami zgodzicie. A teraz osoba, która przeżyła katastrofę,
wylosowana przez widzów. Jest to...
Anna nie chciała tego oglądać, nie lubiła reality show o wypadkach i trupach. Zniesmaczona podniosła
pilota i już miała zmienić kanał, ale niechcący wcisnęła nie ten przycisk i zamiast zmiany kanału, zwiększyła
jedynie głośność. I wtedy usłyszała, jak prezenter zapowiada:
- Cesare Urquart! Wszyscy z państwa pamiętają na pewno kraksę, która zakończyła jego karierę. Ale
obejrzyjmy jÄ… jeszcze raz.
Z ręką wyciągniętą w stronę telewizora Anna zamarła na dzwięk aut gnających po torze podczas
deszczu. Sekundę potem scena zamieniła się w prawdziwe piekło, gdy mknący w strudze deszczu samochód na
przedzie wpadł w poślizg, a w niego uderzyło jadące tuż za nim auto. Przez chwilę pierwszy z pojazdów
szybował w powietrzu, by wylądować kilkadziesiąt metrów dalej na dachu.
Anna nie była w stanie zaczerpnąć oddechu, a gdy jej się to wreszcie udało, nastąpił akt drugi tragedii:
pozostałe samochody wpadały po kolei w drugie auto, dopóki nie zostało z niego nic poza skręconą i pomiaż-
dżoną masą metalu. Z tej miazgi nagle wyłoniła się postać. Wyczołgała się z wraku, przeszła parę kroków,
zdjęła hełm i padła na ziemię w chwili, gdy wrak eksplodował, posyłając w niebo kulę ognia. W tym momencie
podjechały karetki i zasłoniły postać przed obiektywami kamer, dopóki nie znalazła się ona na noszach. Z
noszy bezwładnie zwisała jedna ręka, zostawiając na ziemi ślady krwi.
Prezenter znów coś mówił, a jego wzmocniony głos odbijał się od ścian, ale Anna już go nie słyszała.
Patrzyła niewidzącym wzrokiem na ekran. Nie była w stanie nawet mrugnąć, gdy powtarzali kraksę, tym razem
w zwolnionym tempie. Dopiero głośne walenie w drzwi pozwoliło jej oderwać oczy od ekranu. Do pokoju
wszedł Cesare, wyraznie zaniepokojony.
- Co tu się dzieje? Obudziłaś pół domu!
Chyba przesadza, pomyślała. Grube ściany zamczyska musiały skutecznie tłumić wszelkie dzwięki, a
Cesare usłyszał pewnie telewizor, przechodząc obok korytarzem.
Po tym, co zobaczyła na filmie, nie mogła uwierzyć, że widzi go w jednym kawałku. Patrzyła zresztą to
na niego, to na telewizor, gdzie wciąż mówiono o jego pamiętnym wypadku. Spojrzał za ekran i zamarł, rozpo-
L R
T
znając powtórkę programu, który tak zdenerwował jego siostrę parę miesięcy wcześniej. Przeklął cicho,
podszedł do ściany i wyciągnął wtyczkę. Po ogłuszającym hałasie cisza była dojmująca. Anna słyszała bicie
swojego serca.
- Po co oglądałaś ten badziew? - spytał oskarżycielskim głosem. Odsunął rękaw koszuli i spojrzał na
zegarek. - Jest wpół do drugiej w nocy. Czemu nie śpisz?
- A ty? - zaśmiała się.
Nie wiedział, co odpowiedzieć. Ostatnie trzy godziny spędził, chodząc po korytarzach i walcząc z im-
pulsem, by pójść do niej. Ona tymczasem... była szczęśliwa, że widzi go przed sobą żywego. To był przecież
cud, że przeżył. %7łycie jest takie kruche. Anna nigdy do tego momentu nie zdawała sobie z tego sprawy. I teraz,
patrząc, jak niemal umiera ten tak arogancki, a zarazem nieprawdopodobnie piękny Cesare Urquart,
uświadomiła sobie, że nie tylko go pożąda. Najwyrazniej... zakochała się w nim.
- Ja? Jest wpół do drugiej...
Zwiadomy, że się powtarza, opuścił wzrok i jego uwagę przyciągnął fragment krzywizny jej ramienia,
odsłonięty przez rozciągnięty dekolt koszuli, który zsunął jej się aż na ramię. Nie mógł się powstrzymać i
podążył głodnym wzrokiem dalej, obserwując smukłe, kształtne uda. Wyobraził sobie, jak przesuwa po nich
dłonią, by następnie objąć jej gładkie, krągłe pośladki i wreszcie podwinąć bluzkę, odsłaniając te miękkie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl