[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gdy czekała na werdykt, miała sucho w gardle i denerwowała się tak bardzo,
że nie mogła opanować drżenia rąk. A gdy weszli do gabinetu lekarskiego, to Cesa-
re ściskał jej dłoń, żeby dodać jej otuchy, chociaż to ona powinna służyć mu wspar-
ciem.
Lekarz wyjaśnił, że nie zdarzył się cud, ale połączenia nerwowe odzyskały
dawną sprawność. Po wysłuchaniu kilku uczonych terminów Sam nie mogła dłużej
skupić się na jego wywodzie. Siedziała w milczeniu, podczas gdy Cesare zadawał
mądre pytania zawsze, gdy to było konieczne.
A gdy starszy mężczyzna zaczął opowiadać o podobnym przypadku, z którym
miał do czynienia w Stanach Zjednoczonych, pomyślała, że nie zniesie dłużej nie-
pewności. Bez ostrzeżenia wstała i powiedziała głośno:
- Bardzo interesujące, ale chciałabym wiedzieć, czy Cesare może jeszcze
oślepnąć?
Lekarz spojrzał na nią zza szkieł okularów.
- Ujmę to w ten sposób, pani Brunelli. Chciałbym mieć równie dobry wzrok
co pani mąż.
- Tak siÄ™ cieszÄ™.
Cesare zerknął na nią z ukosa, po czym odparł:
- To tak jak ja, cara.
R
L
Sam nie uczestniczyła w dalszej rozmowie i do końca wizyty zdołała zapa-
nować nad drżeniem.
Podczas jazdy do domu oboje milczeli. Cesare był irytująco opanowany. Na-
gle z radioodbiornika popłynęła wiadomość: milioner Cesare Brunelli, który stracił
wzrok w tragicznym wypadku, znowu widzi.
- Powiedzieli, że uratowałeś dziecko z płonącego auta - powiedziała Sam, po-
syłając mu pytające spojrzenie.
- NaprawdÄ™?
- Przecież słyszałeś. Powiedziałeś, że oślepłeś w wyniku operacji - dodała z
naciskiem.
- Bo tak właśnie było. Stwierdzono u mnie pęknięcie czaszki i krwotok we-
wnętrzny. Wszystko z powodu eksplozji. - Wybuch rzucił jego i dziewczynkę na
drugÄ… stronÄ™ autostrady.
Sam nie dała się zwieść spokojnemu tonowi jego głosu. Zdjął ją strach na
myśl, że Cesare mógł zginąć.
- Po prostu tamtędy przejeżdżałem - powiedział w zamyśleniu. - Każdy na
moim miejscu postąpiłby tak samo.
- Wątpię. - Oparła dłoń na policzku i przyjrzała się jego twarzy. - Nawet nie
przypuszczałam, że możesz czuć się zakłopotany.
Cesare spiorunował ją wzrokiem, po czym ponownie skupił się na prowadze-
niu. Przez kilka minut nie odrywał oczu od drogi.
- Nie jestem bohaterem. Po prostu byłem we właściwym miejscu, we właści-
wym czasie.
Sam uznała, że mało kto nazywałby takie miejsce  właściwym".
- Jeśli chcesz, mogę postrzegać cię jako czarny charakter w tej historii - za-
proponowała z ironią. - A jak się czuje mała?
- Była w krytycznym stanie, ale teraz ma się dobrze, zwłaszcza że pogłoski w
mediach ucichły.
R
L
- Jakie pogłoski?
- Dziennikarze uwielbiajÄ… sensacje. Ze mnie zrobili bohatera, niestety kosz-
tem rodziców, których opisali jako potwory. Wydostali się z samochodu i zostawili
Lilly na tylnym siedzeniu. Nikt nie wspomniał jednak, że ten mężczyzna wyciągnął
swoją żonę, a potem zemdlał.
To tłumaczyło, dlaczego tak bardzo nie znosił prasy.
- To straszne - przyznała. - Ale istnieje coś takiego jak obiektywne dzienni-
karstwo.
Cesare postukał w radioodbiornik, unosząc brew.
- Takie jak to?
Sam nie zamierzała się z nim kłócić.
- Ale skąd się dowiedzieli? - zapytała zdumiona. - Przecież dopiero co opuści-
liśmy szpital!
- Ktoś musiał przekazać informacje. To mógł być każdy.
Zaczynała rozumieć jego złość.
- Czy informacje medyczne nie powinny być chronione?
- Dbam o swoją prywatność na tyle, na ile mogę, ale teraz nie widzę powodu
do zmartwień.
- Dziwię się, że nie ogłosili publicznie naszych zaślubin.
- Nie musieli. Sam przekazałem do prasy informację na ten temat.
- Co takiego? - Sam ukryła twarz w dłoniach i jęknęła.
- Czy to problem? Nie wiedziałem, że chciałaś utrzymać to w sekrecie.
Posłała mu lodowate spojrzenie.
- Przecież moja rodzina mogła o tym przeczytać! Nie powiedziałam im o ślu-
bie. Zapomniałeś o tym?
- No tak. Nie pomyślałem - przyznał. - Ale jeśli chcesz, porozmawiam z two-
im bratem i wszystko mu wytłumaczę.
R
L
Sam odmówiła. Uznała bowiem, że jej nadopiekuńczy brat mógłby nie znieść
konfrontacji z bezpośrednim Cesare. Dlatego też po przyjezdzie do domu wyprosiła
męża z sypialni, żeby w spokoju porozmawiać z Ianem.
Tymczasem Cesare wpadł na genialny pomysł. Chwycił marynarkę i poin-
formował gosposię, że wkrótce wróci.
Na szczęście ani Ian, ani Clare nie czuli się urażeni. Mimo to rozmowa z nimi
nie była łatwa dla Sam, przede wszystkim dlatego, że jej brat nie potrafił zrozu-
mieć, czemu wyszła za mąż za całkiem obcego człowieka.
- Czyś ty oszalała? - zapytał zdenerwowany.
- Dlaczego sądzisz, że wyjście za mąż jest równoznaczne z utratą rozumu?
- Dlatego że ledwie znasz tego milionera.
- Nie wyszłam za niego dla pieniędzy, jeśli to sugerujesz.
- Chciałbym, żebyś miała tyle zdrowego rozsądku! - wybuchnął Ian. - Jak ty
go w ogóle poznałaś?
Sam nie zamierzała wdawać się w szczegóły.
- Wpadliśmy na siebie...
- Ten facet należy do świata, którego nie znamy - zauważył Ian głosem peł-
nym niepokoju.
- Szybko siÄ™ uczÄ™.
- A czy on nie spotykał się z tą olśniewającą aktorką?
- Chcesz mi powiedzieć, że nie przypominam gwiazdy filmowej?
- Jesteś ładna na swój sposób.
Sam uśmiechnęła się gorzko.
- A przyszło ci do głowy, że on mógł się we mnie zakochać? - Odpowiedziała
jej cisza, więc dodała: - Czy to ci pomoże, jeśli dodam...
- Na litość boską - przerwał jej brat - czy ty nic nie rozumiesz? On się tobą
znudzi! - Zamilkł na moment, zanim dodał: - Przepraszam, Sam. Ale to prawda.
Sam zacisnęła zęby.
R
L [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl