[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zauważyła wcale, kiedy
Patryk się do niej zbliżył. Szybko chwycił ją pod ramię i razem wyszli na ulicę.
- Czy chcesz coś zjeść, zanim wrócimy do domu?
- zapytała, gdy znalezli się na dworze.
- Pewnie - odparł euforycznie. - Nawet nie masz pojęcia, jaki jestem głodny!
- Często zajmujesz się tego typu sprawami? Spędziliśmy tam calusieńki dzień.
- Zajmowałem się tym głównie na samym początku, gdy zaczynałem pracę w
charakterze prywatnego detektywa. Teraz zatrudniam zazwyczaj do tego typu zajęć
współpracowników. Mimo to lubię od czasu do czasu sam rozwiązywać takie przypadki.
Wtedy mogę w stu procentach kontrolować, co się dzieje.
- Ciekawa jestem, czy uda ci się wytropić sprawcę - powiedziała Shelby, kiedy szli
wzdłuż Royal Street, aby zaraz potem skręcić w Canal Street.
- To tylko kwestia czasu - stwierdził Patryk oschle. Gdy zbliżali się do rzeki, usłyszeli
nagle gwizd dobiegający z któregoś ze statków.
- Chodzmy zobaczyć to z bliska - krzyknęła Shelby, nadal podekscytowana całą tą
wyprawą". Ubóstwiała oglądać stare parostatki, kiedy sunęły wolno po wodzie. Zawsze
kojarzyły się jej z dzieciństwem. Odkąd sięgała pamięcią, lubiła na nie patrzeć. Będąc małą
dziewczynką, kiedy jeszcze mieszkała z rodziną w Natchez, ciągnęła kogo się dało nad rzekę.
- Moglibyśmy się zorientować, czy są jeszcze jakieś wolne miejsca na pokładzie i
zjeść tam pyszną kolację
- zaproponował Patryk. - Na rzece będzie chłodniej.
Shelby nie wiedziała, jak zareagować. A zatem wszystko wskazywało na to, że będzie tak, jak
Margot jej sugerowała. Wykwintna kolacja w nastrojowym miejscu, tańce... Czy mogłoby
wydarzyć się coś bardziej romantycznego od kolacji na olbrzymim parostatku? Gdyby Patryk
nie podzielał tego zdania, z pewnością nie zaprosiłby jej z taką przyjemnością. Doskonale
rozpoznała ten błysk w jego oczach.
Weszli na pokład. Roiło się na nim od ludzi. Można było tam spotkać zarówno tych młodych
i wesołych, jak i eleganckich poważniaków" w podeszłym wieku. Nowoorleańczycy
mieszali się z turystami. Wszędzie unosił się w powietrzu specyficzny, nieopisany nastrój.
Shelby znów czuła się pełna energii i entuzjazmu. Zapomniała o długim, męczącym dniu i o
swych obolałych stopach. Kiedy zespół zaczął grać dixieland, energicznie zaczęła wybijać
rytm, uderzając palcami o zewnętrzną stronę ud.
- Lubisz ten kawałek? - spytał Patryk z zaciekawieniem. Skinęła głową i uśmiechnęła
siÄ™ szeroko.
- Kiedy byłam mała, często słyszałam taką muzykę z łodzi płynących po Missisipi.
Zawsze przez długi czas stałam nad rzeką i nasłuchiwałam, bo w domu babcia zabraniała nam
słuchać takiej muzyki. Zdecydowanie wolała muzykę klasyczną. Ogromnie cieszę się, że tu
przyszliśmy.
Sprawiało mu przyjemność przyglądanie się jej rozemocjonowanej twarzy. Zwłaszcza kiedy
wyrażała taką wielką radość jak teraz. Spojrzał na zegarek. Jeszcze osiemnaście godzin,
zanim Mollie wróci do domu, pomyślał. Stwierdził, że gdy są w domu, łatwiej jest mu oprzeć
się urokowi Shelby. Tu było to bardzo trudne.
Kolacja wypadła wspaniale. Dzielili stolik z parą z Teksasu i spędzili czas, wymieniając się
historyjkami z Nowego Orleanu i z Dallas. Kiedy skończyli jeść, we czwórkę poszli
posłuchać muzyki. Zespół grał przyjemny jazz. Po jakimś czasie Shelby i Patryk oddalili się,
aby usiąść sobie w jakimś cichym, przytulnym zakątku. Było tak miło. Dużo rozmawiali,
śmiali się i rozkoszowali muzyką.
Zrobiło się już pózno. Postanowili wrócić do domu, lecz Patryk nie miał najmniejszej ochoty
na sen. Pocałował Shelby na dobranoc, a sam poszedł do salonu. Miał jeszcze parę rzeczy do
zrobienia.
- Nie idziesz do łóżka? - zapytała, przystając na na chwilę na schodach.
- Nie. Zamierzam popracować jeszcze trochę.
- Dzięki, Patryk. To był naprawdę przepiękny dzień. Popatrzył na nią, zdziwiony jej
tonem.
- Ale niejeden z tych, które chciałabyś powtarzać częściej - powiedział, widząc jej
zmęczenie.
Shelby charakterystycznie zmarszczyła nos i powoli pokiwała głową.
- Nie sądzę. Wciąż jeszcze strasznie bolą mnie nogi. Prawdę mówiąc, miałam
nadzieję, że przynajmniej złapiemy tego człowieka.
- Złapię go. A jak nie, to zrobią to gliny. W każdym razie był to idealny dzień, aby
pokazać ci, na czym polega praca prywatnego detektywa. Następnym razem przesiedzimy
całą noc w samochodzie. Zapewniam cię, że będzie to znacznie mniej wyczerpujące.
- W porządku. I jeszcze raz dzięki, że zechciałeś zabrać mnie dzisiaj ze sobą. Bardzo
podobało mi się zakończenie wieczoru - powiedziała i wbiegła prędko schodami na górę.
Patrykowi jeszcze bardziej podobałoby się zakończenie dnia, gdyby mógł podążyć za nią.
Ponieważ jednak dobrze wiedział, że jest to nierealne, oparł się o drzwi i po prostu
nasłuchiwał. Słyszał, jak Shelby weszła do łazienki i przez chwilę pojawiły mu się przed
oczami związane z tym wspomnienia. Pewnie taki wieczór, kiedy miał szczęście zobaczyć ją,
kąpiącą się przy świetle świec, nie powtórzy się nigdy więcej. Na pewno nie, kiedy on będzie
w domu. Kilka minut pózniej usłyszał, jak przechodzi przez korytarz do swojego pokoju i
zamyka za sobą drzwi. Otrząsnął się i podszedł do stosu dokumentów, który czekał na niego
na stole. Wiedział, że nawet nie może marzyć o tym, by zasnąć. Postanowił więc zająć się
czymÅ› produktywnym.
Shelby czuła, że zupełnie pokpiła sprawę. Siedziała sama w niedzielny poranek przy dużym
stole jadalnym i popijała kawę. Wcale nie była głodna i tylko dziubała w leżącym przed nią
rogaliku z makiem.
W drzwiach pojawił się Patryk. Zaskoczona, spojrzała na niego. Prawdopodobnie właśnie
wyszedł spod prysznica. Jego włosy były jeszcze mokre. Poza tym był świeżo ogolony.
Wyglądał tak zabójczo, że miała ochotę go zjeść. Odwrócił krzesło i usiadł, zakładając ręce
na oparcie.
- Mollie niedługo wróci - powiedział, a ona przytaknęła.
- Margot i Raud mają ją przywiezć - dorzuciła.
- Tak też myślałem. Oznacza to więc, że znowu będziemy musieli grać naszą małą
gierkÄ™.
Shelby zwilżyła usta i przytaknęła cicho.
- Tak, jeśli tobie to nie przeszkadza.
Lecz Patryk zaprzeczył i spojrzał jej prosto w oczy.
- Kiedy twoja siostra pójdzie, myślałem, żeby wziąć Mollie na basen. Jak chcesz, to
znikniemy ci z oczu na całe popołudnie.
Poczuła bolesne ukłucie w sercu. Nie chciał nawet być w jej pobliżu. A ona, ona coraz
bardziej zakochiwała się w tym mężczyznie. Teraz łapała każdy okruch szczęścia, jaki został
jej dany. Ale co wydarzy się pózniej? Nie miała pojęcia, co robić. On wciąż zachowywał się
w stosunku do niej tak ozięble i oschle. A może wcale nie udawał, tylko rzeczywiście zmienił
zdanie?
- Przecież nie musicie wychodzić beze mnie - powiedziała po krótkiej chwili namysłu
.Patryk wzruszył ramionami.
- Nie, to zupełnie nie o to chodzi. Mollie uwielbia pływać. Czy chcesz, abyśmy zjedli
kolację na mieście?
- Nie, ja już przygotowałam coś do jedzenia.
Czekała na to, że zaprosi ją, aby poszła z nimi na pływalnię, lecz on niespodziewanie
zakończył konwersację, wstając i przysuwając krzesło do stołu. Zaraz potem opuścił kuchnię.
Przez pewien czas Shelby siedziała jeszcze przy stole. W końcu stwierdziła, że pójdzie się
ubrać. Miała nadzieję, że Patryk jednak poprosi ją, aby zabrała się z nimi. On jednak nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]