[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wymacała puste krzesło i usiadła przy stoliku w końcu sali.
Na razie nie udało jej się zlokalizować Sama ani jego kolegów. Zdjęła płaszcz i
rękawiczki i zaczęła rozcierać sobie ręce, \eby się rozgrzać.
 Co pani podać?  Przy niej jak spod ziemi wyrosła kelnerka, przypominająca Pamelę
Anderson, ubrana w strój stylizowany na smoking i chyba niewiele poza nim.
 Na razie chyba nic, dziękuję  uśmiechnęła się do niej Edie.
 Obowiązują minimum dwa drinki  kelnerka starała się przekrzyczeć muzykę.
 W takim razie poproszÄ™ colÄ™.
 Kosztuje siedem i pół.
 Siedem i pół dolara!  Edie nie wierzyła własnym uszom, to był absolutny rozbój.
 Za tę samą cenę mo\e pani dostać coś mocniejszego  podsunęła kobieta, wzruszając
ramionami.
Edie nigdy przedtem nie piła alkoholu, lecz płacenie siedem i pół dolara za colę wydało
jej się czymś nieprzyzwoitym. Zresztą czy\ nie miała poznać ciemnej strony \ycia?
 Dobrze, poproszę  zdecydowała.
Kelnerka jednak nie odchodziła, jakby na coś czekała.
 Chce pani wiedzieć, jaki to ma być drink?  domyśliła się Edie.  A mo\e mi pani coś
zaproponować?
 Co by pani powiedziała na Małą Słodką?
 SÅ‚ucham?
Czy\by ta kobieta robiła jej jakieś erotyczne propozycje? Edie poczuła, \e ze strachu
zaczyna ją boleć brzuch.
 Bez paniki, laluniu  kelnerka uspokajająco poklepała ją po ramieniu.  Nie zamierzam
proponować nic złego. Mała Słodka to drink.
Niechby ta kobieta odeszła i dała jej spokój, Edie była czerwona ze wstydu.
 Tak, poproszę dwa takie słodkie drinki  wykrztusiła i kelnerka zniknęła, mamrocząc
coś pod nosem. Zdaje się, \e nie liczyła tu na \aden specjalny napiwek.
Edie tymczasem rozglądała się po sali, wypatrując znajomych twarzy Joego, Harry ego,
Kyle a i Sama. Mę\czyzni skupieni wokół estrady gwizdali, klaskali i wymachiwali
banknotami w stronę striptizerek, one zaś podchodziły do nich, wdzięczyły się i uwalniały
napalonych facetów od ich pieniędzy.
Usiłowała sobie wyobrazić, jak one się czują, \erując tak na męskich popędach.
Wyglądało to groteskowo, lecz zarazem przera\ająco.
Kobiety na scenie prę\yły się tymczasem i wyginały, jedna robiła szpagat, inna
wyczyniała jakieś dziwne sztuki z bananem.
W tym momencie kelnerka przyniosła drinki, zgarnęła nale\ność i napiwek, po czym
odpłynęła do innego stolika, gdzie siedzieli jacyś podochoceni faceci w kowbojskich
kapeluszach.
Edie pociągnęła łyk ze szklanki. Napój rzeczywiście był słodki, o smaku owocowym i
natychmiast rozgrzał ją od stóp do głów.
Tak, to było niezłe.
Ayknęła jeszcze raz i wtedy zobaczyła Sama; siedział razem z kumplami niedaleko od
sceny i odwrócony do niej tyłem wpatrywał się w striptizerki.
Nagle zrobiło jej się smutno.
Więc to mu się tak podobało? Taki widoczny wulgarny ekshibicjonizm? Te wszystkie
gołe kobiety prę\ące się i tańczące na scenie jakiejś spelunki, w blasku kolorowych świateł?
Najwyrazniej tak właśnie było.
Sączyła przez słomkę drinka, który był naprawdę dobry, i nie przestawała obserwować
Sama; widać było, \e świetnie się bawił.
Nie chciała na to patrzeć, wyciągnęła więc z torby długopis i notes i mru\ąc oczy, \eby
lepiej widzieć w tych ciemnościach, zaczęła pisać.
 Przedmiot obserwacji  Sam Stevenson.
Data obserwacji  14 grudnia.
Badany wkroczył do lokalu striptizowego w towarzystwie swych trzech kolegów z pracy.
Wydaje się znajdywać przyjemność w najprymitywniejszych męsko-damskich
oddziaływaniach. Striptizerka pozwala mu popatrzeć na siebie z bliska, a badany wsuwa jej
pieniÄ…dze za podwiÄ…zkÄ™ .
Edie patrzyła na to, i chciało jej się płakać, sama nie wiedziała dlaczego. Przecie\ zbierała
tylko materiały do pracy doktorskiej, była naukowcem. W takich badaniach nie było miejsca
na uczucia.
Zatrzasnęła notes i wcisnęła go z powrotem do torebki. Pociągnęła przez słomkę spory
łyk i poczuła, \e otula ją miłe ciepło, w głowie jej się kręci i odczuwa nieprzepartą potrzebę,
\eby coś zaśpiewać. Kto wymyślił ten cudowny cocktail? To był chyba napój bogów.
Znalazła w nim wisienkę, zjadła ją i usiłowała zębami zawiązać ogonek od wisienki na supeł.
Jules mówiła, \e kto potrafi tego dokonać, ten jest dobry w łó\ku, a ona znała się na rzeczy.
Wstała, \eby pójść do toalety, i w tym momencie uświadomiła sobie, \e ma nogi jak z
waty i trudno jej utrzymać się w pozycji pionowej.
Zachichotała, to nie było takie złe. No to gdzie jest ten kibel?
Jakoś udało jej się tam trafić, lecz wracając do stolika wpadła na wysokiego, barczystego
mę\czyznę w przyciasnym czarnym podkoszulku; wyglądał, jakby większą część \ycia
spędził, ćwicząc w siłowni. Spacerował nerwowo po korytarzu w tę i z powrotem, w ręku
trzymał jakiś koronkowy kolorowy fatałaszek dość skąpych rozmiarów.
 No, jesteś nareszcie  zawołał, kiedy niechcący potrąciła go, przechodząc.
 Ojej, przepraszam.
 Dobra, no więc jesteś nareszcie. Lepiej pózno ni\ wcale, tylko szybko się ubierz; twój
występ zaczyna się za siedem minut. No i mogłabyś się mocniej umalować.  Wcisnął jej do
ręki koronkową część garderoby.  Przysłał cię Mac, prawda?  upewnił się jeszcze
mę\czyzna.  Vera dzwoniła, \e jest chora, i Mac miał mi kogoś podesłać na zastępstwo.
Dopiero teraz zaświtało Edie w głowie, o co tu chodzi. Ten człowiek uwa\ał ją za [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl