[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nowi najezdzcy. Wyobraził sobie komnatę z posągiem Khana i w mgnieniu oka znalazł się w
niej. Nie, obcy nie będą panami Sar-Dai. Zdjął z ramienia obręcz, chciał umrzeć jak łowca
Eld. Jeszcze się wahał, ale w końcu sięgnął do figurki...
Yalkarze, nie! głos Nathreina wstrzymał jego dłoń.
Stra\nicy Gór stali w drzwiach komnaty, na ich twarzach malowało się zmęczenie i
smutek. Tylko Nathrein i Mille val Tirach" pomyślał co się stało z Dary Nannem?"
Jego droga ju\ się skończyła, obręcz zaś czeka na następcę odparł na niezadane
pytanie Nathrein.
Myślę, \e czas, aby Yalkar przeszedł ostatnie wtajemniczenie poznał prawdę o
Stra\nikach powiedział Mille val Tirach i.dotknął lewej skroni chłopca. Dłoń Stra\nika
początkowo chłodna stawała się coraz cieplejsza; wreszcie nieomal parzyła. W chwili, gdy
było to ju\ prawie nieznośne świat zawirował przed oczyma Valkara. Zaczł widzieć jakieś
obrazy początkowo nieostre; jednocześnie słyszał głos Stra\nika.
Na wiele pokoleń przed powstaniem rodu Eldów, Ziemia była zjednoczona, a
ludzie równi bogom prowadzili wyniszczającą wojnę w przestrzeni. Ziemia została
pokonana...
Obraz ukazał coś czego Valkar nie potrafił nazwać: olbrzymie budowle
przewy\szajÄ…ce znacznie fortecÄ™, mrowiÄ…cych siÄ™ ludzi strojnych jakby wszyscy nale\eli do
świty ksią\ęcej, przedziwne pojazdy, a potem jakieś przedmioty unoszące się na kolumnach
ognia prosto w niebo.
... i prawie nic nie pozostało ze stworzonej na niej cywilizacji, marną pociechą
było to, i\ naszym Wrogom nie powiodło się lepiej. Do wojny bowiem wtrącili się ci, których
zwiemy Galaktydami.
Obraz zadrgał i zmienił się, to była ta sama okolica, ale tym razem wyglądała jak po
walce Demonów Strzegących Krainy Spoczynku z Aowcą Eldem. Dymy snuły się nad
pokrytą kraterami i gruzem ziemią, niebo przybrało okropną czarno-pomarańczową barwę.
Zniszczyli potęgą naszych przeciwników, ale nie poprzestali na tym ścigali
resztki Sił Kosmicznych Ziemi jak ściga się wściekłe psy.
Przed oczyma Yalkara rozpostarła się ponura panorama Kosmosu. Widział gwałtowne
błyski, przeskoki jakichś lśniących obiektów i wiedział, \e patrzy na bitwę bogów.
To co oglądasz, to ostatnie starcie naszego Komanda z flotą Galakty-dów. Odbyło
się ono 600 zim temu. Nie, nie jesteśmy a\ tak długowieczni, ale znamy sposoby by
zawieszać" \ycie w stanie podobnym do snu. Skrwawieni ledwie trzecia część naszego
oddziału uszła z tej bitwy umknęliśmy, by po latach wrócić ponownie na Ziemię.
Poprzysięgliśmy zemstę Galaktydom i od wieków szykujemy się do niej. Sprzętu mamy dość,
ale rozpaczliwie brakuje nam ludzi, dlatego te\ rozproszyliśmy się po całej Ziemi i
rekrutujemy najlepszych z najlepszych do naszego oddziału. Jeszcze wielu potrzeba byśmy
mogli ruszyć do walki... Tak Yalkarze, strze\emy nie tylko gór Nilghiri, pod naszą opieką
znajduje się cała Ziemia. Galaktydzi chcieliby utrzymać ją na zawsze w ciemnocie i ruinach,
zrobimy wszystko by udaremnić te zamiary. Teraz, gdy zniszczyliśmy ich patrol, nasz czas
skurczył się i zmuszeni jesteśmy wcielić do szeregów nawet takich młodzieńców jak ty...
Nathrein podał mu Obręcz Valkar w milczeniu wziął ją w dłonie, wahał się, lecz po
chwili zało\ył ją na prawe ramię. Ten prosty gest uczynił z niego członka Komanda
szykującego się do walki na śmierć i \ycie z potę\niejszymi od bogów z rodowych mitów
Galaktydami. Nie to jednak najbardziej poruszyło młodzieńca, a fakt jaki dopiero teraz dotarł
do jego świadomości oto stał się jednym z tych, których ród Elda otaczał pełnym trwogi
podziwem Stra\nikiem Gór Nilghiri.
KRÓLOWA ALIMOR
W jedynej izbie szałasu zebrali się wszyscy ludzie Starszego. Było duszno, a dym z
rozpalonego pośrodku pomieszczenia ogniska gryzł w oczy, lecz pasterze z radością grzali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]