[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tak, jakby mnie nie znał, jakbyśmy nie byli w jednej klasie, jakbym nigdy nie hodowała z nim
larw mącznika, jakby mnie tu w ogóle nie było. Nie, \ebym chciała z nim pogadać. Fuj! Ale
to głupie uczucie być w ogóle niezauwa\aną.
Pociągnęłam Corę za koszulkę. Cora wło\yła czerwoną bluzkę i czerwone szorty, a we
włosach miała czerwoną spinkę.
- Ja spadam.
Cora skinęła głową. Jednak\e sprawiała wra\enie, jakby treść moich słów nie dotarła
do niej.
- Jestem mucha plujka - przetestowałam ją.
Znów skinęła głową z takim samym, głupawym uśmiechem. Beznadziejny przypadek.
Ruszyłam więc w drogę do domu i spędziłam resztę wieczoru na słuchaniu Backstreet
Boys.
Następnego dnia na pierwszej długiej przerwie Marco i moja siostra oficjalnie
prowadzali się po szkolnym dziedzińcu za rękę.
- Nie kapuję - dziwiła się Matylda. - Przecie\ nie mogła go ścierpieć.
- Miłości nie mo\na wytłumaczyć! - mruknęłam.
- Ale on i tak ją skrzywdzi, gdy minie pierwsze zakochanie - zakończyła temat
Matylda.
Spojrzałam na Helen, która stałą na drugim końcu dziedzińca. Gapiła się z
niedowierzaniem na parę gołąbków.
- Na pewno zaraz pęknie ze złości - rzuciłam do Matyldy.
- Najwy\szy czas, \eby wreszcie dostała po nosie.
Jasne, \e ta głupia koza wyładuję teraz całą wściekłość na mnie. Skończyło się między
nami tymczasowe zawieszenie broni.
Na angielskim pisaliśmy sprawdzian ze słówek. Byłam nieprzygotowana. To nie było
do mnie podobne, ale w ostatnich dniach nie mogłam się normalnie skoncentrować.
Dyskretnie zaglądałam do Matyldy i pisałam tyle, ile zdołałam podpatrzeć. Matylda zo-
rientowała się, \e nie miałam bez niej \adnych szans, i przesunęła swoją kartkę w moim
kierunku. Pani Ammerung niczego nie zauwa\yła. Czytała Makbeta w oryginale, jakby na
świecie nie było niczego bardziej interesującego.
Było OK, dopóki Helen nie chrząknęła tak głośno, \e nauczycielka podniosła
zdziwiony wzrok. Matylda nie zdą\yła na czas odsunąć swojej kartki. Pani Ammerung
podeszła do nas, zabrała nam sprawdziany i postawiła mnie i Matyldzie pały. Helen uśmiech-
nęła się z satysfakcją. Ale\ to jędza!
Na przerwie postanowiłam sobie z nią pogadać.
- Co to miało znaczyć?
- Niby co? - udała niewiniątko.
- Wkopałaś nas, ty zołzo. Nie potrafisz przegrywać!
- Niby o co ci chodzi? - zaperzyła się Helen.
- Dobrze wiesz, o co! Jesteś tak zazdrosna o moją siostrę, \e a\ ci to uszami wyłazi!
O rany, całe szczęście, \e nie wiedziała nic o mojej miłości do Carla. Zarzucałam jej
zazdrość, a sama byłam co najmniej tak samo zazdrosna, kiedy widziałam, jak Carlo wcią\ ją
adorował, pomimo kosza.
- Ja? Zazdrosna? - wrzasnęła Helen przenikliwie. - O tego głupka? Fantazja cię
ponosi, wieśniaro!
To było jasne, \e nie chciała się przyznać.
- Zostaw ją - powiedziała Matylda i odciągnęła mnie od Helen.
- Marco powiedział, \e dru\yna Bayernu Monachium jest o wiele lepsza od Borussii
Monchengladbach! - stwierdziła Cora przy kolacji.
- Hm... - Tato przyjrzał się jej uwa\nie.
Było tak ju\ od wielu dni. Marco powiedział to, Marco powiedział tamto. Marco
uwa\a tak, Marco jest zdania, \e owak.
- Marco powiedział, \e będzie ćwiczył ze mną taniec na imprezę na zakończenie roku
szkolnego.
- To miło z jego strony - rzuciła mama łaskawie.
- Ale - paplała dalej Cora - on wcale nie lubi tańczyć. Dla mnie jednak zrobiłby
wszystko, tak powiedział.
Zakaszlałam głośno w nadziei, \e zmienimy temat. Na pró\no!
- Marco uwa\a, \e jeśli się chodzi ze sobą, jest wa\ne, aby podzielać zainteresowania
tej drugiej osoby.
- No i? - spytałam opryskliwie. - Zapiszesz się te\ do dru\yny piłkarskiej?
- Bla bla bla! - zagdakała Cora. - Co cię ugryzło?
Mama westchnęła i zmarszczyła czoło. Prawdopodobnie zastanawiała się intensywnie,
w jaki sposób mogłaby skierować rozmowę na grunt neutralny.
- A z kim ty będziesz tańczyć, Julia? - spytała. Niestety, tym pytaniem trafiła na
bardzo mało neutralny grunt. A z kim niby miałabym tańczyć? Nie odzywałam się w nadziei,
\e Cora znów wystrzeli jakieś zdanie z serii Marco powiedział . Ale mama nie odpuszczała.
- Z Carlem?
- Nie! Nie z Carlem! - ryknęłam. - I jeśli chcesz dokładnie wiedzieć, wcale nie mam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]