[ Pobierz całość w formacie PDF ]

To fakt. Sam do nich należał, zanim poznał Susan i Dannyego. Ta myśl
obudziła w nim lęk. Zawsze był sam, a teraz urzekła go kobieta, która
jeszcze opłakuje zmarłego męża.
Dyrektorka z uwagą studiowała rozłożony na biurku harmonogram.
- Sala gotowa - rzekł Brad. - Co teraz?
- Może zabawki w ogrodzie? Część tych starszych jest z drewna. Trzeba
wymienić uszkodzone i zmurszałe deski, sprawdzić, czy wszystko jest
bezpieczne. Dostaliśmy w darze dwie nowe plastikowe drabinki, trzeba je
zainstalować.
- Dla Zacka to pestka. On buduje mosty - rzekł z dumą Brad.
- Udało się nam, że mamy takiego fachowca. Dla nas to wielka rzecz,
panie Morgan. W dodatku załatwił nam pan gratisowe materiały i
narzędzia.
- Tarcicę już mamy, prawda?
- Tak, była w zamówieniu. Dostaliśmy wszystko. Mężczyzni wyszli na
dwór. Posesja była ogrodzona,
w ogródku na tyłach dostrzegli alejkę zakończoną zardzewiałą furtką.
Odnaleziona rodzina
279
- Gdyby wtedy była zamknięta - rzekł Zack, oglądając ją uważnie - to
Danny nie miałby szans wymknąć się na ulicę.
Okazało się, że Brad nie znał tej historii, więc Zack streścił mu ją w kilku
zdaniach.
- Gdyby Danny nie czmychnął, nie poznałbyś Susan i teraz nie byłbyś
zaangażowany w remont - podsumował Brad. - Według mnie to
przeznaczenie. ,
Zack skinął głową. Może to rzeczywiście przeznaczenie? Początek zmian
na lepsze?
- Ta furtka niezle zardzewiała. Wyjmijmy ją. Trzeba to będzie dobrze
wyczyścić, a potem pomalować i naoliwić. Jeszcze posłuży lata.
- Jestem za - poparł go Brad. - Wszystko, byle tylko dzieciaki były
bezpieczne. Zwłaszcza że to nie jest dobra okolica, ale na nic lepszego
mnie nie stać.
Susan była w tej samej sytuacji. Gdyby za niego wyszła, mogliby
przenieść się do lepszej dzielnicy albo do domu na Long Island. Przez
mgnienie wyobraził sobie, że stał się właścicielem wielkiego domu z
ogrodem. Zawsze o takim marzył, jeszcze gdy był dzieckiem. Nigdzie by
się z niego nie ruszył.
Z wiekiem zapomniał o tamtych marzeniach, lecz chyba wciąż gdzieś w
nim tkwiły, skoro teraz od razu wychynęły na powierzchnię. Ten
wymarzony dom miał przed oczami.
Zdjęli furtkę i położyli ją na chodniku.
- Nie było tego w planie, ale trzeba to zrobić - oznajmił Zack, oglądając
zardzewiałe zawiasy.
Znał się na rzeczy, więc nie minęło dużo czasu, a wszystko zostało
oczyszczone i przygotowane do malowania.
- Nie mamy farby do metalu, więc na razie musimy się
280
Barbara McMahon
wstrzymać - powiedział Zack. Może przyjdzie tu z farbą w tygodniu, w
końcu nie ma teraz nic do roboty.
- Już prawie piąta. Pora się zwijać.
- Załóżmy ją z powrotem. Do malowania ją zdejmę. Furtka otwierała się
teraz i zamykała bez trudu. Zasuwka
doskonale pasowała.
Gdy uprzątnęli narzędzia, Zack ruszył na poszukiwania Susan. Znalazł ją
w łazience, gdzie z innymi matkami czyściła pędzle.
Rozmawiały o dzieciach. Przez otwarte drzwi dobiegały do niego ich
głosy. Mówiły o problemach z namawianiem pociech do jedzenia,
przemycaniu w posiłkach warzyw. Przepełniła go duma. Danny nigdy nie
sprawiał takich kłopotów. Susan gotowała dobrze, a jednocześnie
zdrowo.
Susan podniosła wzrok i napotkała jego spojrzenie. Od jej uśmiechu
zrobiło mu się ciepło na sercu. Nie potrafiła ukrywać tego, co czuje.
Cieszył się, że ten wieczór jeszcze się nie kończy. Miło mu było z Susan i
z tymi ludzmi. Jego kumpel Samuel niezle by się uśmiał, gdyby go teraz
zobaczył. A co tam! To wszystko było dla niego nowe i chciał dowiedzieć
się jak najwięcej.
Susan wyszła na korytarz i ściągnęła ramiona.
- Jutro nie będę mogła się ruszyć.
- Odwróć się. - Zaczął delikatnie masować jej obolałe barki i kark.
- Och, jak cudownie - mruknęła, opuszczając głowę.
- Szczęściara z ciebie. Szkoda, że mój Jim nie wpadł na taki pomysł -
zaśmiała się mijająca ich matka. - A może stanę w kolejce? - zażartowała.
Zack uśmiechnął się do niej.
- Musisz zapytać Susan.
Odnaleziona rodzina
281
- Hm... - wymamrotała Susan. Kobieta roześmiała się i poszła dalej.
- To co, idziemy? - zapytał, dalej masując napięte mięśnie Susan.
- Idziemy - odparła z westchnieniem. - Dzięki, to było cudowne.
Pochylił się i pocałował ją.
- To było cudowne - przyznał.
Wyszli na dwór. Dyrektorka z zachwytem otwierała i zamykała furtkę.
- Wspaniale. Teraz nasze dzieci na pewno nie wyjdÄ…, a nikt postronny tu
nie wejdzie.
Susan popatrzyła na Zacka.
- Ty to naprawiłeś? - Widząc jego skromną minę, dodała: - Jako matka
jestem ci bardzo wdzięczna.
- Brad zauważył, że gdyby nie ta popsuta furtka, nigdy bym ciebie nie
spotkał.
Susan otworzyła szerzej oczy.
- Nie mogę sobie wyobrazić, że mogliśmy się nie spotkać.
- Zachowaj to na pózniej.
Całą grupą poszli do pizzerii, w której niedawno Zack był z Susan i
Dannym. Usiedli przy zsuniętych stołach. Rozmawiano o dzieciach,
remoncie przedszkola, pytano Zacka o jego pracę. Było wesoło, wieczór [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl