[ Pobierz całość w formacie PDF ]

downie.
Ostrożnie, nie jest już tak cudownie, kiedy klęczysz nad sedesem i rzygasz.
Jenny ponownie rozejrzała się po sali, szukając Blair, ale nie mogła jej znalezć. Na
przyjęciu były tłumy i choć rozpoznała wiele osób, nie znała nikogo na tyle, żeby mogła do
niego swobodnie podejść i pogadać. Ale Serena zaraz się pojawi, musi.
Jenny podeszła do marmurowych schodów i usiadła na najniższym stopniu. Miała stąd
dobry widok na wszystko, łącznie z drzwiami. Czekała, Wypiła oba kieliszki szampana i za-
częła żałować, że jej sukienka jest taka obcisła - zaczynała mieć od tego mdłości.
- Witaj - powiedział ktoś głębokim głosem, stając nad nią.
Uniosła wzrok. Kiedy zobaczyła Chucka Bassa, którego twarz widniała na reklamów-
kach płynu po goleniu, aż ją zatkało. Był najprzystojniejszym chłopakiem, jakiego w życiu
widziała, i patrzył prosto na nią.
- Nie zamierzasz mnie przedstawić? - zapytał Chuck, gapiąc się na jej piersi.
- Komu? - zapytała Jenny, marszcząc brwi.
Chuck tylko się roześmiał i wyciągnął rękę. Blair wysłała go tu, żeby porozmawiał z
jakąś laską. Z początku odniósł się do tego sceptycznie, ale teraz... Ten dekolt! To była z całą
pewnością jego szczęśliwa noc.
- Jestem Chuck. Masz ochotę zatańczyć?
Jenny wahała się, patrząc w podłogę. Ciągle nie było Sereny. Potem spojrzała z po-
wrotem na Chucka. Nie mogła uwierzyć, że tak przystojny i pewny siebie chłopak chce tań-
czyć z nią. Ale przecież nie włożyła czarnej, seksownej sukienki po to, żeby całą noc przesie-
dzieć na schodach. Podniosła się trochę chwiejnie po wypitym szampanie.
- Jasne, zatańczmy - powiedziała niewyraznie, opierając się o pierś Chucka.
Objął ją ręką w pasie i mocno przycisnął do siebie.
- Grzeczna dziewczynka - powiedział, jakby była psem.
Kiedy dotarli na parkiet, Jenny zdała sobie sprawę, że Chuck nawet nie zapytał o jej
imię. Ale był taki przystojny, a przyjęcie fantastyczne... To na pewno będzie jedna z najbar-
dziej pamiętnych nocy w jej życiu.
Zgadza się. I to jak pamiętna!
the five and dime
- Zawsze piję rum z colą - powiedziała Serenie Vanessa. - Chyba że akurat przypalam.
Zamawiaj, co chcesz. MajÄ… tu wszystko.
Ruby zbierała od nich zamówienia na drinki. Ponieważ grała w zespole, miała drinki
za darmo.
- Mam ochotę na coś innego niż zwykle - dumała Serena. Mogłabym dostać kieliszek
czystej i colę, ale oddzielnie? - zapytała Ruby.
- Zwietny wybór - powiedziała Ruby z aprobatą. Miała super boba z krótką grzywką i
ciemnozielone, skórzane spodnie Wyglądała jak dziewczyna, która zawsze i wszędzie sobie
poradzi. Jej zespół nazywał się SugarDaddy i była w nim jedyną dziewczyną. Grała na gitarze
basowej.
- Tylko nie zapomnij o mojej cherry! - zawołała za nią Vanessa.
- Twoja siostra jest nieziemska - powiedziała Serena.
Vanessa wzruszyła ramionami.
- Taaak. To jak wrzód na tyłku. To znaczy, wszyscy ciągle mówią:  Ruby jest taka
świetna , a ja to co?
Serena roześmiała się.
- Wiem, o co ci chodzi. Mam starszego brata, teraz jest w Brown, wszyscy za nim sza-
leją. Moi rodzice zawsze bardzo interesują się wszystkim, co robi, a jak ja wróciłam ze szkoły
z internatem, to było mniej więcej tak:  O, to my mamy córkę?
- Dokładnie - zgodziła się Vanessa. Nie mogła uwierzyć, że przeżywa właśnie tak ab-
surdalnie normalnÄ… rozmowÄ™ z SerenÄ… van der Woodsen.
Ruby przyniosła im drinki.
- Przykro mi, laski, muszę iść do roboty.
- Powodzenia - powiedziała Serena.
- Dzięki, skarbie. - Ruby zabrała gitarę i poszła szukać swoich kumpli z zespołu.
Vanessa nie wierzyła własnym uszom. Ruby nigdy nie mówiła do nikogo  skarbie ,
no chyba że do Tofu, ich papużki. Serena miała jakiś tajemniczy sposób na zmiękczanie ludz-
kich serc. Sama Vanessa już zaczynała ją lubić. Uniosła swojego drinka i stuknęła nim o kieli-
szek Sereny.
- Za świetne laski - powiedziała. Zdawała sobie sprawę, że zabrzmiało to bardzo les,
ale miała to gdzieś.
Serena roześmiała się i wychyliła swoją wódkę. Przetarła oczy i parokrotnie zamruga-
ła. Do baru wszedł potargany chłopak w za dużym smokingu. Zatrzyma! się w wejściu i wpa-
trywał w Serenę, jakby zobaczył ducha.
- Hej, czy to nie twój przyjaciel Dan? - zapytała Serena Vanessę, wskazując na niego.
Dan miał na sobie smoking pierwszy raz w życiu. Kiedy go włożył, poczuł się dość
pewnie, ale nie na tyle, by pójść na to przyjęcie  Buziak w usteczka . Więc kiedy Jenny po-
zwoliła mu olać przyjęcie, pojechał do The Five and Dime, żeby przeprosić Vanessę, że był
takim fiutem w sprawie z Marjorie.
Próbował wmówić sobie, że to bez znaczenia, iż prawdopodobnie nigdy więcej nie zo-
baczy Sereny van der Woodsen. %7łycie jest kruche i absurdalne, powiedział sobie.
Zgadza się. %7łycie było jednym wielkim absurdem. Bo tu była Serena. Właśnie w Wil-
liamsburgu. Jego wyśniona dziewczyna. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl