[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyznał jej rację. Ludziom z kontynentu bez wątpienia będzie się wydawało, że
między nim a Elsie zaszło coś nagannego, a zaprzeczenia pani Rice przyjęte zostaną
jako matczyne próby wybronienia córki.
- Tak, do. tego wszystkiego nie jesteśmy w Anglii - stwierdził posępnie.
- Właśnie! - Pani Rice uniosła głowę. - To prawda... Nie jesteśmy w Anglii. Tak się
zastanawiam, czy nie dałoby się czegoś zrobić...
- Tak? - Harold spojrzał na nią szybko.
- Ile ma pan pieniędzy? - zapytała nagle pani Rice.
- Przy sobie niewiele. Oczywiście, mógłbym zatelegrafować, żeby mi przysłano.
- Mogą nam się przydać, i to w dużej ilości - oświadczyła ponuro pani Rice. - Ale
chyba warto spróbować. Harold poczuł lekki przypływ nadziei.
- Co ma pani na myśli?
- My sami nie mamy szansy ukrycia tej śmierci - powiedziała pani Rice zdecydowanym
tonem. - Ale myślę, że jest szansa na oficjalne zatuszowanie tej sprawy!
- Naprawdę tak pani myśli? - zapytał Harlod z nadzieją i niedowierzaniem.
- Tak. Przede wszystkim kierownik hotelu stanie po naszej stronie. Będzie wolał, żeby
sprawa nie nabrała rozgłosu. Moim zdaniem w tych dziwnych krajach słowiańskich
można przekupić wszystko i wszystkich... a i przypuszczalnie najbardziej
skorumpowana jest policja!
- Wie pani, myślę, że pani ma rację - rzekł Harold powoli.
- Wydaje mi się, że na całe szczęście nikt nic nie słyszał - ciągnęła pani Rice.
- Kto zajmuje pokój przylegający do sypialni Elsie?
- Te dwie polskie damy. One nic nie słyszały. Inaczej wyjrzałyby na korytarz. Philip
przyjechał pózno, poza portierem nikt go nie widział. Wiesz, Haroldzie, myślę, że uda
nam się wszystko zatuszować... i załatwić akt zgonu Philipa, stwierdzający śmierć z
przyczyn naturalnych! To kwestia przekupienia kogoś na samej górze... i znalezienia
właściwej osoby. Może nawet samego naczelnika policji!
Harold uśmiechnął się blado.
- Zupełnie jak w operze komicznej, nie sądzi pani? Ale nie pozostaje nam nic innego,
jak spróbować.
VI
Pani Rice była uosobieniem energii. Na początek wezwała kierownika. Harold pozostał
u siebie, nie wtrącając się do niczego. Zgodził się z panią Rice, że najlepiej będzie
przyjąć wersję kłótni małżeńskiej. Młodość i uroda Elsie powinny jej zapewnić
stosowne współczucie.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Następnego dnia rano przybyło kilku policjantów, których zaprowadzono do pani
Rice. Wyjechali w południe. Harold zatelegrafował po pieniądze, lecz na tym kończył
się jego udział w całej sprawie. Zresztą trudno by mu się było w to włączyć, ponieważ
żaden z policjantów nie znał angielskiego.
O dwunastej pani Rice weszła do jego pokoju. Była blada i zmęczona, lecz malująca
się na jej twarzy ulga była wystarczająco wymowna.
- Poskutkowało! - oświadczyła zwięzle.
- Bogu dzięki! Była pani wspaniała! Aż mi się nie chce wierzyć!
- Sądząc z tego, jak łatwo nam poszło, to tutaj normalna praktyka - powiedziała pani
Rice w zamyśleniu. - Właściwie to sami nadstawiali kieszenie. To... to doprawdy
niesmaczne!
- Teraz nie pora zwalczać korupcję wśród urzędników państwowych - rzekł Harold
sucho. - Ile?
- Taryfa jest raczej wysoka.
Odczytała listę nazwisk:
Naczelnik policji
Commisaire
Agent
Lekarz
Kierownik hotelu
Nocny portier
- Nocny portier chyba dostanie niewiele? - skomentował jedynie Harold. - To chyba
tylko kwestia złotych lampasów.
- Kierownik upierał się, że śmierć w ogóle nie powinna mieć miejsca w jego hotelu -
wyjaśniła pani Rice. - Oficjalna wersja będzie taka, że Philip dostał ataku serca w
pociągu. Wyszedł na korytarz zaczerpnąć powietrza - wie pan, jak wciąż zostawiają
tam otwarte drzwi - i wypadł na tory. To niebywałe, czego potrafi dokonać policja,
jeśli tylko zechce!
- No cóż - mruknął Harold. - Bogu dzięki, że nasza policja nie jest taka sama.
I przepełniony duchem patriotyzmu i wyższości, zszedł na obiad.
VII
Po obiedzie Harold jak zwykle przysiadł się do pani Rice i jej córki na kawę.
Postanowił nie zmieniać swych obyczajów.
W jadalni ujrzał Elsie po raz pierwszy od poprzedniej nocy. Była bardzo blada i
najwyrazniej wciąż odczuwała skutki szoku, lecz starała się zachowywać jak zawsze i
rzucała jakieś banalne uwagi o pogodzie i krajobrazie.
Rozmowa obracała się wokół nowego gościa, który właśnie przyjechał. Starano się
odgadnąć jego narodowość. Harold sądził, że ktoś o takich wąsach musi być
Francuzem, Elsie uznała go za Niemca, pani Rice zaś uważała, że może to być
Hiszpan.
Poza nimi na tarasie nie było nikogo, jeśli nie liczyć dwóch dam z Polski, które
siedziały po drugiej stronie i robiły na drutach.
Jak zawsze na ich widok, Harold poczuł, że przechodzi go dziwny dreszcz niepokoju.
Te nieruchome twarze, te zakrzywione, podobne do dziobów nosy, te szponiaste
dłonie...
Nadszedł goniec z wiadomością, że ktoś czeka na panią Rice. Wstała i poszła za nim.
Elsie i Harold ujrzeli, jak przy wejściu do hotelu wita ją umundurowany policjant.
Elsie wciągnęła powietrze.
- Nie myślisz chyba... że coś się stało?
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Harold pocieszył ją czym prędzej.
- Nie, to nic poważnego.
Ale i on poczuł nagły przypływ strachu.
- Twoja matka była wspaniała - powiedział.
- Wiem. Matka ma duszę bojownika. Nigdy nie poddaje się w obliczu porażki. - Elsie
wzdrygnęła się.
- Ale to wszystko jest straszne, nie sÄ…dzisz?
- No, nie roztrząsaj już tego. Wszystko skończone.
- Nie mogę o tym zapomnieć - szepnęła Elsie.
- O tym, że to ja go zabiłam.
- Nie myśl o tym w ten sposób - powiedział szybko Harold. - To był wypadek. Wiesz,
że naprawdę tak było.
Jej twarz nieco się rozchmurzyła.
- A zresztą, to już przeszłość - dodał Harold. - Było, minęło. Spróbuj nie myśleć o tym
więcej.
Wróciła pani Rice. Po wyrazie jej twarzy poznali, że wszystko skończyło się
szczęśliwie.
- Niezle mnie wystraszyli - powiedziała niemal radośnie. - Ale to była tylko jakaś
papierkowa formalność. Wszystko w porządku, moje dzieci. Wyszliśmy z opresji.
Myślę, że dla uczczenia tego moglibyśmy napić się likieru.
Likier zamówiono i podano. Unieśli kieliszki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl