[ Pobierz całość w formacie PDF ]

księcia.
 To bardzo dobrze.  Will opuścił okno, samochód ruszył.
 Miły facet  skomentowała Amy.
Will roześmiał się.
 Bardzo poważnie podchodzi do swoich obowiązków. Był moim
kierowcą, strażnikiem jest dopiero od trzech tygodni. Przedtem woził
mojego ojca. Potrzeba mu trochę czasu, by przywyknąć do nowej pracy.
 Widzę.  Dopiero teraz uświadomiła sobie, że może nie przez
wszystkich będzie tu mile widziana. Na tę myśl ogarnęła ją tęsknota za
domem. I obudziła się w niej niepewność.
57
RS
To efekt długiego lotu, pocieszyła się w duchu. Nie należy do
nerwowych osób. Uwielbia przygody. A to największa przygoda, jaka mogła
się jej przytrafić. To oczywiste.
Popatrzyła przez okno. Droga zakręciła jeszcze raz i nagle przed jej
oczami ukazał się niesamowity zamek.
 O Boże  wyszeptała.  Nie powiesz mi, że to...
 Twój nowy dom?  dokończył za nią.  Tak jest.
 Ale przecież... mówiłeś, że to maleńki kraj, że gospodarka jest na
krawędzi...  brakowało jej słów.  Wyobrażałam sobie...
Will roześmiał się.
 Co sobie wyobrażałaś? %7łe zawiozę cię do szałasu w lesie? Nie żartuj,
Amé. Lufthania jeszcze nie tak dawno byÅ‚a kwitnÄ…cÄ… krainÄ…. Zamek
wzniesiono dawno, przetrwał wieki.
Jak urzeczona wpatrywała się w jaśniejącą na tle śniegu budowlę.
Przypominała bajkowy zamek z piernika ozdobiony białym lukrem. Okrągłe
baszty, wieżyczki wzbijające się w niebo, nieprawdopodobna liczba okien
rozjaśnionych ciepłym światłem.
 Jesteśmy na miejscu. Jak ci się podoba?
 Zamek jest wprost wspaniały  odparła szczerze.  Brak mi słów.
 Tak przypuszczałem.  Uśmiechnął się i wskazał na budynek. 
Widzisz to okno na górze?
 WidzÄ™.
 Tam był twój dziecinny pokój.
Zrobiło się jej smutno. Dziecinny pokój. Rozbrzmiewający niegdyś
śmiechem małej dziewczynki, z którą los obszedł się tak okrutnie.
Nie musiała odpowiadać, bo auto już stało przy masywnych
drewnianych drzwiach.
58
RS
 Gotowa?  zapytał Will.
Najchętniej zaszyłaby się w samochodzie, nigdzie nie wyszła. Jednak
nie po to tu przybyła. Gdyby teraz stchórzyła, do końca życia dręczyłyby ją
wątpliwości. Bo jeśli istnieje chociaż cień szansy, by dowiedzieć się, kim
naprawdÄ™ jest...
Kiwnęła głową.
 Gotowa.
Will wysiadł, okrążył auto i otworzył jej drzwi. Wziął ją za rękę, podał
ramię. Była mu za to wdzięczna. W tej trudnej chwili potrzebuje wsparcia,
poczucia, że nie jest sama.
 Zaraz powita cię służba  rzekł cicho.  Nie musisz nic mówić, nikt
tego nie oczekuje. Wystarczy, że będziesz stać i uśmiechać się, gdy po kolei
będą się przedstawiać.
Kiwnęła głową.
Szerokie wrota otworzyły się i Will wprowadził ją do przestronnego,
wyłożonego marmurową posadzką holu. Na wprost wejścia pyszniły się
ogromne schody oświetlone ciężkim żyrandolem.
Liczne grono umundurowanej służby prężyło się w równym rzędzie.
Nikt nie patrzył jej w twarz. Poczuła się niepewnie. Może uważają ją za
intruza?
Na rozkaz księcia rozpoczęła się prezentacja. Wszyscy po kolei
przedstawili się przybyłej, patrząc jej w oczy. Ich uśmiechy wydawały się
szczere. Amy powoli się rozluzniła.
Starszy mężczyzna, który przedstawił się jako Christian, służył na
zamku jeszcze za czasów księżnej Lily.
 Jest pani wypisz, wymaluj jak pani mama  rzekł lekko łamiącym się
głosem.
59
RS
 Dziękuję  odparła z uśmiechem.  To dla mnie wielki komplement.
 Dziękuję pani.
 MiÅ‚o bÄ™dzie mieć u nas Amé, prawda?  Will ciepÅ‚o uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™
do Christiana.
 Och, tak  potwierdził żarliwie.  Bardzo miło. Podeszli do stojącej
na końcu wysokiej, siwowłosej pani
zanoszącej się rozpaczliwym płaczem.
 To jest Letty  Will delikatnie dotknął jej ramienia.  Leticia. Była
twojÄ… nianiÄ….
Nim zdążyła pojąć sens tych słów, kobieta porwała ją w ramiona.
Przez mgnienie nie wiedziała, co się z nią dzieje. I choć pózniej
tłumaczyła sobie, że to efekt męczącego lotu, prawda była inna  ogarnęło ją
niezbite przeświadczenie, że już to kiedyś przeżyła. Zaraz potem straciła
świadomość.
Gdy się ocknęła, leżała na kanapce w rogu przedpokoju. Will klęczał
na podłodze, trzymając ją za rękę i nie odrywając od niej zatroskanego
spojrzenia. Letty stała kilka kroków dalej, gniotąc w dłoni białą chusteczkę i
powtarzajÄ…c bez przerwy:
 Amé, moja Amé.
 Przepraszam  wymamrotała, z trudem podnosząc głowę i próbując
usiąść.  Nie wiem, co mi się stało.
 Miałaś ciężki dzień  rzekł Will, nie wypuszczając jej ręki.  Za
dużo od ciebie chciałem.
 Nie, nie mów tak...  Przyłożyła rękę do czoła.  Po prostu jestem
trochę zmęczona.
Letty usłyszała jej głos, rzuciła się w jej stronę.
 Moja kochana dziewczynka! Jak się czujesz? Już ci lepiej?
60
RS
Amy skinęła głową.
Starsza pani rozpromieniła się w uśmiechu.
 DziÄ™ki Bogu. Nareszcie znów jesteÅ› w domu, Amé. Tyle siÄ™ na
ciebie naczekaliśmy!
Amy upiła łyk wody podanej jej przez Willa.
 Zabierzmy ją do pokoju  powiedziała Letty do księcia.  Niech jak
najszybciej poczuje się tu u siebie. Musi nabrać sił. Tak się cieszę!
 Czy pokój jest przygotowany?
Letty pokiwała głową.
 Wszystkiego dopilnowałam  zapewniła z przejęciem. Odwróciła się
do Amy, uśmiechnęła szeroko.  Masz ochotę poleżeć w swoim dawnym
pokoiku?
 Mów po angielsku  wtrącił Will.  Ona cię przecież nie rozumie.
Letty posłała mu pytające spojrzenie, a potem popatrzyła na Amy.
 Kochanie, rozumiesz, co mówię, prawda?
Amy kiwnęła głową. Miała wrażenie, że wyłania się z otaczającej ją
mgły.
 Oczywiście. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl