[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Aurian z trudem łapała powietrze, jej ciało zlane było lodowatym potem. Nigdy w
życiu nie widziała czegoś podobnego! Pozostanie na miejscu kosztowało ją wiele
odwagi. W głębi duszy pragnęła uciec w bezmyślnej panice przed tą istotą zła, w
okrutnych zamiarach zbliżającą się do jej ukochanego.
Wyglądała jak skłębiona ciemna chmura  dymiące widmo, które wiło się i falowało
obrzydliwym pulsowaniem, skręcając się i formując serię podstępnych, wrogich,
demonicznych twarzy, migoczących i iskrzących się w sposób obrzydliwy zarówno
dla oka, jak i wnętrzności. Nie sposób było na to patrzeć, a zarazem nie można było
odwrócić wzroku. Aurian poczuła pulsowanie w skroniach. To coś otaczał szalejący
wir okrutnego zła, który drążył ją, wysysając całe ciepło i siłę. Nagle zdała sobie
sprawę, że zostało jej niewiele czasu na działanie.
Rozpacz dodała jej sił; zerwała się, przebiegła przez pokój, rzuciła się przed
wojownika i rozpostarła zasłonę, która miała chronić ich oboje. Stwór przez cały
czas, powoli i nieubłaganie, zbliżał się do nich. Aurian powstrzymała krzyk, kiedy
uderzył w jej zasłonę  i przeszedł przez nią, jakby nic tam nie było! Przezwyciężając
panikę cofnęła się do Forrala i wyrwała miecz z jego bezwładnej dłoni.
Ostrze zadzwoniło, błyskając płomiennym światłem, kiedy Aurian napełniła je mocą
magii Ognia. Chwyciła miecz w obie ręce i zaatakowała potwora potężnym ciosem,
rozłupując go przez środek. Miecz nie napotkał żadnego oporu, jakby przecinał dym.
Zjawa wydała głęboki, przeszywający chichot i rozcięte połówki połączyły się,
podpływając do siebie bez żadnego wysiłku. Aurian przeżyła wstrząs widząc, że
miecz ciemnieje i gaśnie. Cofnęła się chwiejnie, upuszczając broń. Dłonie i ramiona
zesztywniały jej od gwałtownie rozchodzącego się, przenikliwego chłodu. Potwór
zbliżał się i nadal rozrastał, wypełniając pokój swoim potężnym, ciemnym kształtem.
Minął ją, leżącą bezradnie, i rzucił się na wojownika, osiadając na nim dymiącą
ciemnością. Kiedy mroczna masa pochłaniała go, Forral wydał z siebie ostatni,
zduszony krzyk  zawołał imię Aurian. A potem nastała cisza. Potwór powoli zaczął
się unosić.
Forral leżał, blady i nieruchomy, tak jak Aurian widziała go niegdyś w przerażającej
proroczej wizji.
 Forral!  wrzasnęła przejmującym głosem, przepełnionym bólem z dna duszy, i nie
zważając na własne bezpieczeństwo rzuciła się na niego. Za pózno. Nieruchome ciało
nie dawało żadnych oznak życia, jak lodowata skorupa; oddech ustał, a ogromne,
dobre i kochające serce przestało bić na zawsze.
Anvar dotarł do drzwi akurat w chwili, gdy Forral padał. Zobaczył, jak Aurian rzuca
się na jego ciało, łkając i próbując go odzyskać. Widział, jak rozpaczliwie szuka
zmysłami uzdrowicielki choćby jednej iskry życia, której mogłaby się uchwycić.
Ciemne monstrum, ziejąc czarną otchłanią, z przerażającym skowytem runęło w dół,
ku niej.
 Nie!  krzyknął Miathan.  Nie ją, ty głupcze!
Potwór zignorował go. Wzmocniony siłą życia swej ofiary wymknął się spod kontroli
Arcymaga. Z nieartykułowanym dzwiękiem na ustach Anvar skoczył do przodu, ale
został odepchnięty przez wysoką, chudą postać Finbarra ściskającego w dłoniach
swą magiczną laskę. Uniósł ją, stając przodem do potwora, i wykrzyknął jakieś słowa
silnym, donośnym głosem.
Stwór zamigotał zdziwiony, gdyż nagle otoczony został mglistą, niebieską aurą.
Zatrzymał się i zastygł bezradnie w powietrzu, zaledwie kilka centymetrów od twarzy
Aurian, całkowicie wypchnięty poza czas zaklęciem Finbarra. Miathan cofnął się
klnąc siarczyście, uniósł rękę i wypowiedział własną formułę magiczną. Coraz więcej
ciemnych kształtów przelewało się przez brzeg kielicha. Finbarr powstrzymywał je
swoim zaklęciem, zamrażając każde z wyłaniających się widm. Na jego spoconej
twarzy malował się coraz większy wysiłek.
 Nihilimy!  krzyknął.  Widma Zmierci z magicznego Kociołka! Anvar, zabierz ją
stÄ…d!
Meiriel zapiszczała w kącie.
Anvarowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Podbiegł do Aurian, schylając
się pod zastygłą postacią obrzydliwego monstrum, które nad nią zawisło. Oszalała z
rozpaczy kurczowo zacisnęła ręce na Forralu, gdy Anvar szarpnął ją za ramię.
 Aurian, chodz!  wrzasnął.  Proszę! Nie możesz już nic dla niego zrobić!
Jego własna twarz zalana była łzami. Aurian odwróciła się i nagle jej wzrok rozjaśnił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl