[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Guy jęknął.
- Nie przyszło wam do głowy, żeby je ze sobą wziąć? Jackson,
uśmiechnął się lekko.
- Cóż... Nie sądziliśmy, że nas tu znajdziecie. Panno Copeland -
Jackson zwrócił się do starszej pani - pozwoli pani, że jej przedstawię
Angelę i Guya. Angela pracuje z Molly, a Guy jest... - zawahał się.
- Moim narzeczonym - dokończyła z dumą Angela, poprawiając na
palcu zaręczynowy pierścionek z diamentem. -Przez chwilę nim nie
był, ale teraz znów jest, i tym razem na zawsze.
Cały Guy - mógł zostawić klucze, ale nie zapomniał o za-
ręczynowym pierścionku.
Molly spojrzała na Hannah i ku swemu zdumieniu dostrzegła, że
starsza pani promienieje.
S
R
- Nareszcie prawdziwi narzeczeni. Nie chcielibyście kupić mojej
farmy?
- Za trzy miliony? ~ Guy rozluznił krawat i uśmiechnął się. - Przy-
kro nam, ale nie.
- Czy nie uważacie, że niektórzy ludzie mają specyficzne gusty? -
Hannah zmieniła nagle temat, mierząc wzrokiem An-gelę. - Jedni ubie-
rajÄ… siÄ™ jak na pogrzeb, a inni...
- Jak na ślub - dokończyła Angela, nie dając nikomu dojść do głosu.
- Guy przyjechał autobusem - oznajmiła. - Szkolnym autobusem - wy-
jaśniła, ściskając rękę narzeczonego, który lekko się zarumienił. - Tuż
obok szkoły Sama jest kwiaciarnia, ale do samochodu Guya nie zmie-
ściłyby się wszystkie kwiaty. Przed szkołą właśnie zbierały się dzieci
na wycieczkę i Guy postawił im wszystkim lody. Autokar zmienił tro-
chę trasę, a każde dziecko dostało do ręki bukiet róż.
- O rety! - Molly popatrzyła na Guya, którego rumieniec przybrał
już purpurowy odcień. Zaimponował jej. Nie tylko skorzystał z jej pro-
pozycji, ale bardzo jÄ… rozwinÄ…Å‚.
- Stałam przed domem, wściekła na taksówkarza, bo zapomniałam
torebki i nie miałam czym zapłacić. Wtedy pojawiły się dzieciaki z
kwiatami. Na końcu szedł Guy. Ukląkł przede mną i spytał, czy za nie-
go wyjdę. Dzieciaki wytrzeszczały oczy i czekały w napięciu. Co mia-
łam zrobić?
- To bardzo oryginalne oświadczyny - stwierdziła Molly, a Angela
rozpromieniła się jeszcze bardziej.
- No pewnie. - Zwróciła się do Hannah: - A wiec to pani jest panną
Copeland. - Wyciągnęła rękę na powitanie. - Miło mi panią poznać. Pró-
buje pani przemówić tym dwojgu do rozsądku?
S
R
- Przemówić do rozsądku? - Hannah nie bardzo wiedziała, co przez
to rozumieć.
- Przecież oni są dla siebie stworzeni - oznajmiła Angie. - Szkoda, że
on jest zaręczony z tą...
- Angelo! - Molly podniosła się gwałtownie z krzesła. -Tym razem
przesadziłaś!
- Nie jest zaręczony - wyjaśniła szybko Hannah, a Molly znów za-
pragnęła zapaść się pod ziemię.
- Nie? - Angela popatrzyła na Jacksona. - Chcesz powiedzieć, że ta
kobieta z gazety nie jest twojÄ… narzeczonÄ…?
Jackson nie spuszczał wzroku z Molly. Co powiedziała Angela?  Oni
sÄ… dla siebie stworzeni".
- Nie.
- Całe szczęście. W takim razie ożeń się z Molly.
- Angelo!
Jackson najwyrazniej stropił się, nie wiedząc, jak zareagować. Molly
nie miała żadnych wątpliwości. Była przerażona. Hannah słuchała z
uwagÄ….
- Myślisz, że powinien to zrobić?
- Oczywiście - potwierdziła Angela, przytulając się do Guya. - Molly
zasługuje na szczęście, tak samo jak ja.
- Nigdy się z nią nie ożeni, jeśli nadal będzie się tak ubierała - powie-
działa Hannah, a Molly zrobiła głęboki wdech.
- Bardzo przepraszam, ale to już przesada! Jednak nikt nie przejął się
jej protestem.
- Molly lubi kolorowe stroje i kiedyś zawsze wyglądała jak piękny
kwiat - wyjaśniła Angela. - Teraz nie ma do tego nastroju, no i pieniędzy.
To wszystko przez ten wypadek. Jej siostra i szwagier zginęli tragicznie.
S
R
Molly musiała zaopiekować się ich synkiem. W dodatku, kiedy jej na-
rzeczony dowiedział się o dziecku, zostawił ją. Planowali wspólną przy-
szłość. Odkładali nawet pieniądze na dom, ale oszczędności składali na
nazwisko tego drania. Gdy ją rzucił, Molly straciła wszystko. Nie wiem,
jak mogła do tego dopuścić. No, a potem... - An-gela zrobiła pierwszy
wdech od początku przemowy - pojawił się Jackson.
- Jackson - powtórzyła słabo Hannah.
- Zupełnie na jego punkcie zwariowała - oznajmiła An-gela, a Molly
omal nie zsunęła się pod stół. - On ją pocałował.
Zupełnie na jego punkcie zwariowała... Jackson patrzył na pobladłą
twarz Molly. Daj spokój, zachowaj zimną krew, upomniał się w duchu.
- Ile jeszcze osób wie, ze cię pocałowałem? - spytał ostro.
- Przynajmniej wszyscy goście restauracji - odpowiedziała Hannah.
Rzeczywiście. Na sali panowała przejmująca cisza, a wszyscy ludzie
przysłuchiwali się ich rozmowie.
- Cóż. - Angela zarumieniła się lekko, ale nie miała zamiaru prze-
rwać. - To prawda. Gdy wrócili do domu z weekendu, Molly wyglądała
jak bożonarodzeniowa świeczka. To było coś najmilszego, co jej się
przydarzyło od czasu rozstania z tym beznadziejnym Michaelem. A te-
raz ten idiotyczny artykuł. - Oczy dziewczyny zwęziły się w cienkie
szparki. -Więc nie jesteś zaręczony?
- Nie! I nie sądzę, żeby tak napisali w gazecie.
- W takim razie ta Cara...
- To nie wasza sprawa. - Jackson zamknÄ…Å‚ na chwilÄ™ oczy, po czym
wstał. Sprawy zaczęły wymykać się mu spod kontroli.
Chciał wszystko przemyśleć. - Muszę już iść. Panno Copeland, jeśli
nie chce pani sprzedać mi tej posiadłości...
- Ależ chcę. Tylko jeszcze nie teraz.
S
R
- Nie lubię, gdy traktuje się mnie niepoważnie - powiedział, nie pa-
trzÄ…c na Molly.
- Ja również - odparła Hannah i Molly pomyślała, że ta kobieta jest
równie twarda w interesach jak Baird.
- W takim razie, co pani proponuje?
- Wraca pan do kraju za trzy tygodnie?
- Tak.
- A zatem podpiszÄ™ kontrakt za trzy tygodnie. Na farmie. Jak poznam
CarÄ™.
- Ja...
- Chce pan kupić tę posiadłość, prawda?
Chciał. Wiedział, że taka okazja już nigdy się nie powtórzy. Farma
była naprawdę wspaniała. Zwyciężył zdrowy rozsądek.
- Prawda. Ale musi być przy tym mój prawnik.
- W takim razie oczekujÄ™ pana i panny Cary. Oraz panny Farr. No i
pańskiego prawnika.
- Nie pojadę na farmę - oznajmiła twardo Molly, a wszyscy spojrzeli
na niÄ… ze zdumieniem.
- Ależ oczywiście, że pojedziesz. - Hannah nie miała żadnych wąt-
pliwości.
- A żaby Sama? Przecież trzeba je wypuścić - dodała An-gela. - Czy
to nie najlepsza okazja?
W tej chwili Guy stracił cierpliwość.
- Budujecie dla żab luksusowy apartament, a potem chcecie je wypu-
ścić?
S
R
- %7łaby rozmnażają się tylko w naturalnym środowisku. - Molly do-
szła do stanu, w którym wszystko, nawet największy absurd, wydawało
się mieć sens. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl
  • include("menu4/2.php") ?>