[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdzie mieszka Natasha! Gdyby Brad nie nacisnął guzika pierwszy, zawiozłaby go
do swojego mieszkania, które on znał jako mieszkanie Tallii. Uderzona tą myślą,
stanęła pośrodku korytarza, usiłując sobie przypomnieć, kiedy przestała mówić z
południowym akcentem.
Co się stało? zapytał Brad z uśmiechem. Przyciągnął ją do siebie i znów
pocałował, a potem prawie zaniósł do drzwi mieszkania Bel.
Tallia chyba od samego początku wiedziała, \e tak się to musi skończyć.
Pragnęła Brada i jako Natasha mogła go mieć. Trzeba było tylko wykorzystać
szansę. Nie miała pojęcia, co przyniesie jej przyszłość.
Otworzyła drzwi kluczem i weszli do środka. Zaraz za progiem Brad znów
pochwycił ją w ramiona.
Gdzie jest sypialnia? jęknął, podnosząc ją do góry.
Tallia poczuła, \e świat wokół niej zawirował. Dokonała wyboru. Teraz ju\ nie
było odwrotu.
Rozdział 11
Tallia obudziła się i przeciągnęła ze zmysłowym uśmiechem. A więc to jest
szczęście. Tego właśnie szukała, to było dane jej rodzicom, dzięki temu udało im
się wytrwać razem nawet w najtrudniejszych chwilach.
To była miłość! Kochała Brada chyba ju\ od pierwszego spotkania, choć wtedy
była zbyt zdenerwowana i przejęta kamufla\em, by to zauwa\yć. Uśmiechnęła się
do tej myśli, zdumiona cudem miłości.
Aó\ko obok niej było puste. Przewróciła się na bok i wtuliła twarz w poduszkę,
na której spał Brad, chłonąc jego zapach.
Brad? zawołała.
Jego zegarek le\ał na stoliku pod lampą. Była dziewiąta. Przez szyby do pokoju
wlewało się światło słońca. Deszcz przestał ju\ padać. Tallia leniwie wzięła
zegarek do ręki i nało\yła go na swój przegub, ciesząc się jego wielkością i
cię\arem. Przypominał kajdanki. Była teraz przykuta do Brada, ale to zniewolenie
paradoksalnie obdarzało ją nowym, nie znanym dotychczas poczuciem wolności.
Miała wra\enie, \e gdyby chciała, mogłaby pofrunąć.
Brad? zawołała jeszcze raz, spoglądając na drzwi.
Miłość wszystko zmieniła, pozwoliła jej dostrzec rzeczy, które powinna była
zauwa\yć ju\ wcześniej. Teraz musi mu tylko wszystko wyjaśnić. Po ostatniej nocy
była pewna, \e Brad ją kocha, czuła, \e chciał jej to powiedzieć... ona równie\
pragnęła mu wyznać swoją miłość, ale zachowała to wyznanie na pózniej. Teraz
jednak nie mogła ju\ dłu\ej czekać.
Wyskoczyła z łó\ka, naga w porannym słońcu, czując, \e jej ciało nigdy nie
było piękniejsze, \e nigdy nie było naprawdę piękne, dopóki on go nie dotknął.
Brad?
Drzwi do łazienki były otwarte. Tallia poszła w stronę salonu i kuchni.
Mieszkanie było puste, a łańcuch zdjęty z drzwi. Brad zniknął.
Na pewno wyszedł tylko po gazetę albo bułeczki na śniadanie, myślała Tallia,
krzątając się po kuchni. Zaparzyła kawę i nakryła stół na balkonie. Piła swoją kawę
w porannym słońcu, przeglądając wczorajszą gazetę. Kawa w dzbanku zdą\yła ju\
wystygnąć, a Brada nadal nie było. Po raz setny Tallia spojrzała na zegarek:
dziewiąta czterdzieści.
Przyszło jej coś do głowy i sprawdziła całe mieszkanie, szukając jakiejś kartki,
ale niczego nie znalazła. Gdyby Brad miał jakieś wa\ne spotkanie w niedzielę rano
albo inny powód, by ją opuścić, to przecie\ zostawiłby wiadomość?
Zaczęła się martwić, \e zdarzył mu się wypadek. Przyszło jej do głowy, by
zadzwonić na policję, wyobraziła sobie jednak, jak wyjaśnia, kim jest i co się stało:
Ostatniej nocy, po kilku tygodniach nalegań, po raz pierwszy poszłam do łó\ka z
pewnym mę\czyzną. Wyszedł dzisiaj wcześnie rano z mojego mieszkania, nie
zostawiając \adnej wiadomości, i do tej pory nie wrócił". Powiedziała te zdania na
głos i wyobraziła sobie reakcję policjanta, który by je usłyszał, po czym skrzywiła
się boleśnie.
O dziesiątej zadzwonił telefon. Tallia natychmiast pochwyciła słuchawkę.
Halo? zawołała z nadzieją.
Tallia? odezwał się głos Brada. Zadr\ała w szoku, przypominając sobie, \e
Brad znał ten numer jako numer Tallii.
Cześć, Brad! Co słychać?
Czy masz dzisiaj czas?
Zaskoczona, zamrugała oczami.
Czy mam... Tak, chyba tak odrzekła niepewnie. Po raz pierwszy Brad
zadzwonił do niej do domu. Zawsze kontaktował się z nią w pracy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]