[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aha, tu cię mam, ucieszyła się, gdy uniósł ze zdumienia brwi.
- Przypuszczam, że gdybym się nad tym trochę dłużej
zastanowiła, nie wyskoczyłabym z tą propozycją - dodała.
- Rozumiem. A jak zamierzasz to zorganizować, jeśli można
wiedzieć?
S
R
- Cóż, będziesz musiał zabrać trochę rzeczy z pokoju gościnnego,
żeby nie wyglądało to podejrzanie - wymyśliła.
- A gdzie mam je położyć?
- Pomyślałam, że... - Odchrząknęła. - W mojej sypialni.
- Zgoda. Jest to chyba najmniej entuzjastyczne zaproszenie do
łóżka, jakie kiedykolwiek otrzymałem od kobiety, ale niech będzie -
zdecydował.
- Ależ ja cię nie zapraszam do łóżka - zaprotestowała, rumieniąc
siÄ™ po same uszy.
- Nie? - udawał zdziwionego. - Nie martw się, wiem, co miałaś
na myśli, ale to ty narobiłaś kłopotów, a nie ja, więc jeśli sądzisz, że
będę spał w wannie, to się grubo mylisz.
To powiedziawszy, wyszedł, aby przynieść doręczoną jak co rano
pod drzwi gazetÄ™.
Camilla Kavanaugh była zachwycona jej domem oraz
otoczeniem, wystrojem, jaki nadała jego wnętrzom, barwą liści
czerwonego klonu, który rósł przed wejściem, a nawet zupą warzywną,
jaką Alison przygotowała na sobotni obiad.
W jej pełnym podziwu głosie nie było ani jednej nieszczerej nuty,
ani cienia ironii, co sprawiało, iż Alison nie mogła uwierzyć, że ktoś
taki jak matka Logana może w ogóle chodzić po świecie. Pytanie to
zaprzątało jej myśli, nawet gdy przygotowywała się do wyjścia na
premierÄ™ swego filmu.
Wpinała właśnie w uszy pożyczone od Kit wiszące kolczyki z
S
R
brylantami, gdy drzwi sypialni otworzyły się i stanął w nich Logan.
Zaskoczona, odwróciła się w jego stronę, upuszczając kolczyk, który
wpadł pod łóżko.
- Jeśli zastanawiasz się, co tu robię, to od razu mówię, że
przysłała mnie mama - wyjaśnił, podając jej kolczyk. - Powiedziała, że
mógłbym chociaż okazać wsparcie, zapinając ci sukienkę.
Mogła była się domyślić, że to sprawka Camilli, która przecież
nie miała pojęcia o ich umowie.
- Jest już zapięta - poinformowała, wzruszając ramionami.
- Ach, tak - mruknął. - Czyżby bankiet zaczynał się tak wcześnie?
- Nie, dopiero o ósmej, ale chciałabym zjawić się tam dużo
wcześniej, żeby samej dopilnować ostatnich przygotowań - wyjaśniła.
- A ja sądziłem, że chcesz uciec, zanim przyjdę na górę się
przebrać.
To też, pomyślała, choć prędzej dałaby się żywcem pokrajać, niż
przyznałaby się głośno do tego. Miała bowiem wrażenie, że odkąd
Logan przyniósł tego ranka do jej sypialni trochę swych ubrań,
maszynkę do golenia i szczoteczkę do zębów, pomieszczenie stało się
dużo mniejsze, niż gdy go używała sama.
Stanął tuż za nią, zerkając ponad jej ramieniem w lustro. Choć
miała na nogach najwyższe szpilki, jakie posiadała, odnosiła wrażenie,
że przy nim jest drobna i niewysoka.
- Skoro się spózniłem na zapinanie sukienki, to przynajmniej
mogę pomóc ci włożyć to - oznajmił, sięgając po naszyjnik, który
stanowił komplet z brylantowymi kolczykami.
S
R
Delikatny dotyk jego placów na jej karku sprawił, że aż
podskoczyła i w efekcie zareagowała dużo gwałtowniej niż wypadało.
- Wydaje mi się, że nie powinnam zakładać tego naszyjnika -
oświadczyła, wyjmując mu go z dłoni. - Wystarczy, że dekolt sukni
wykończony jest cekinami. Ale dziękuję za dobre chęci - dodała,
spoglÄ…dajÄ…c na niego w lustrze.
- Sądzę, że mimo wszystko powinienem pójść z tobą na tę
premierę - stwierdził szalenie poważnym głosem.
- I co, chcesz zostawić rodziców samym sobie? Nonsens, nie
mógłbyś im tego zrobić - orzekła. - To naprawdę miło, że gotów jesteś
dla mnie wynudzić się na tym bankiecie, ale sądzę, że powinieneś zająć
siÄ™ rodzicami. A propos, dokÄ…d ich zabierasz? Do Cicero?
- Myślisz, że będzie im się podobało?
- Chyba żartujesz! - Uśmiechnęła się. - Twoja mama byłaby
zachwycona, nawet gdybyś zabrał ją na popcorn. Czy ona jest na
pewno prawdziwa?
- Jak najbardziej - zapewnił.
- Wybacz mi, że o to pytam, ale w moim zawodzie raczej nie
spotyka siÄ™ takich ludzi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]