[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sauvignon. Jedzenie okazało się smaczne, a wino idealnie dobrane. Zapadł już
zmierzch, więc zapalono światełka otaczające taras, dzięki czemu widok z okna,
przy którym siedzieli, był naprawdę czarowny.
Gdyby tylko była to prawdziwa" randka, pomyślała ze smutkiem Ali.
Może wtedy miałaby na sobie coś innego niż nieśmiertelna spódnica z bluzką i
niezle już podniszczone, choć niezwykle wygodne sandały na płaskich
obcasach. Dobrze chociaż, że nie była to sobota, gdyż wtedy do kolacji
przygrywałby staroświecki zespół muzyczny i jeszcze Keith poczułby się
zobowiązany zaprosić ją do tańca.
Dzisiaj mówił głównie on. Opowiadał o swoich podróżach i przygodach,
a ona nadmieniła, że złożyła podanie o paszport. W końcu rozmowa zeszła na
temat zabytków i historii tego hotelu.
RS
Na tym gruncie Ali czuła się pewnie. Ileż to razy musiała odpowiadać na
pytania turystów, którzy zaglądali do biblioteki, tak że właściwie znała na
pamięć całą książkę o historii miasta, wydaną przed kilku laty.
- Interesuje się pan starymi budynkami? - spytała Mary, która podeszła
właśnie do ich stolika i usłyszała fragment rozmowy.
Keith podniósł wzrok i chyba dopiero wtedy ją zauważył. Ali miała
uczucie, jakby usuwała się w cień.
- Owszem, bardzo - odparł.
- Znam dobrze właściciela hotelu, więc jeśli pan ma ochotę, mogę pana po
nim oprowadzić.
- Chcesz pójść z nami, czy też już tyle razy go zwiedzałaś, że masz tego
serdecznie dosyć? - zwrócił się do Ali Keith.
- Och, nie dzisiaj - wtrąciła szybko Mary. - Właściciela i tak nie ma w
mieście. Na zwiedzanie wybierzemy się wtedy, kiedy będę miała wolny dzień.
Chciałabym przecież oprowadzić pana po hotelu. Zadzwonię do pana ciotki i
umówimy się, dobrze?
Zaproszenie wyraznie nie obejmowało Ali. Keith skinął głową,
przyjmujÄ…c propozycjÄ™ Mary.
Przez całą drogę do domu Ali miała przed oczami jego uśmiech, kiedy
patrzył na Mary. Och, jej nikt nie musiał uczyć, jak być pewną siebie, świetnie
radziła sobie bez żadnych szkoleń. Ali pomyślała, że to nawet dobrze -
przynajmniej nie będzie się łudziła, że uda jej się zdobyć Keitha. Co za szalony
pomysł!
Nie myśl sobie, że masz jakąkolwiek szansę w rywalizacji z Mary,
powiedziała do siebie.
- Nie potrzebuję żadnej szansy, bo nie zamierzam z nikim rywalizować! -
wrzasnęła na cały głos. - Właśnie tak!
RS
Jej przeznaczeniem jest pielenie ogródka, a nie mężczyzna taki jak Keith.
I będzie całą uwagę poświęcała swoim uprawom, przynajmniej dopóki nie
przyślą jej paszportu.
Przez następne dni większość czasu spędzała na dworze i częściej, niżby
chciała, spoglądała w stronę bramy i frontowych drzwi sąsiadki. W związku z
tym chyba żaden wyjazd i przyjazd samochodu Keitha nie uszedł jej uwagi. Raz
skorzystała z jego nieobecności i zaniosła pani Rathbury odkupioną filiżankę i
spodek, gorąco przepraszając za wyrządzoną szkodę. Starsza pani była
zaskoczona i zapewniała, że nawet nie zauważyła ich braku.
Czyżby Keith nie opowiedział ciotce o jej wybuchu? Zrobiło jej się ciepło
na duszy. Dlaczego tak się broniła przed kontaktami z nim? To taki dobry, miły
człowiek.
Miły mężczyzna na wakacjach. Podobnie zaczęła się znajomość z Leo.
No to co? Przecież sama uznała, że odtąd jej życie będzie nieprzerwanymi
wakacjami. Może nawet ich drogi jeszcze się skrzyżują podczas dalekich
podróży? Może los połączy ich na dzień czy dwa? Albo trzy?
Kiedy następnym razem odwiedziła panią Rathbury, również pod
nieobecność Keitha, starsza pani poprosiła ją o udostępnienie jej siostrzeńcowi
swojej biblioteki. Opowiedziała Ali, jak bardzo Keith lubi czytać, szczególnie o
historii i architekturze miejsc, w których przebywa. Nawet zwiedził ostatnio
cały budynek najstarszego w mieście hotelu. Gdyby Ali była taka dobra i
pokazała mu swoje półki, na pewno znalazłby coś ciekawego.
Skąd ta pewność, pomyślała. Może przeszukiwał już inne półki? A może
tylko uśmiechnie się po swojemu i powie, że chciała go do siebie zwabić?
Gdyby była już tą nową, odmienioną Alison, również uśmiechnęłaby się
w odpowiedzi i odparła bezwstydnie: No cóż, rzeczywiście. Co byś powiedział
na mały, wakacyjny romansik? Zanim wyjadę w podróż i spotkam tych
wszystkich fascynujących mężczyzn, od których aż roi się w świecie?"
RS
Tak, już to robi. Pewnego ranka Keith wstąpił, żeby zapytać, czy miałaby
ochotę popływać, a ona zamiast się zgodzić, wymyśliła jakieś nieporadne
tłumaczenie, że niby jedzie odwiedzić matkę. W końcu i tak do niej pojechała,
żeby przed samą sobą nie wyjść na kłamczuchę, ale przez cały czas zastanawiała
się, jak Keith wygląda w kąpielówkach.
Kilka dni pózniej, będąc na poczcie, usłyszała, że podobno Mary Evans
zastawia sidła na siostrzeńca pani Rathbury. Zwietnie. Jeśli jeszcze żywiła jakieś
złudzenia, powinna jak najszybciej ich się pozbyć. Mary miała to wszystko,
czego jej brakowało, i dwoje dzieci w posagu. Ali postanowiła przy najbliższej
okazji zwrócić uwagę Mary, że jej chłopcy są bardzo zle wychowani. Taka mała
wprawka w pracy nad sobÄ….
Keith znów obudził się o wiele za wcześnie. Co się dzieje, u diabła?
Dlaczego nawet podczas wakacji nie może pozbyć się zwyczaju wczesnego
wstawania? A teraz jeszcze na dodatek nie mógł odpędzić od siebie myśli o Ali.
Czy chciał tego, czy nie, wciąż go intrygowała.
Pewnego dnia usłyszał, że podśpiewuje sobie, robiąc coś w ogródku. Już
miał podejść do ogrodzenia i nawiązać rozmowę, kiedy u niej w domu
zadzwonił telefon. Zerwała się i pobiegła do środka, a potem już nie nadarzyła
siÄ™ kolejna okazja.
Keith wyszedł z domu i przechodząc obok płotu, zajrzał na drugą stronę w
nadziei, że Ali już krząta się przy swoich ukochanych warzywach, ale okazało
się, że pora nawet dla niej była zbyt wczesna. Poszedł nad jezioro, usiadł nad
brzegiem z książką w ręku i pełną piersią odetchnął świeżym, porannym
powietrzem.
Myślał o tym, jak to było, kiedy miał sześć lat i razem z Danem, swoim
bratem, łapali kijanki. To były cudowne czasy. %7ładnych problemów, żadnych
kobiet w jego życiu, tylko on i Dan, pluskający się radośnie w płytkich
rozlewiskach na brzegu jeziora.
RS
Kijanka. Zaraz, zaraz. Tak się nazywała mała łódka, kiedy jeszcze byli
dziećmi. Ciekawe, czy jeszcze gdzieś tutaj jest? Po tylu latach pewnie będzie w
pożałowania godnym stanie.
Siedział z przymkniętymi oczami, myśląc o łodziach i o pływaniu.
Przypomniał sobie, jak któregoś dnia wieczorem widział przepływającą wzdłuż
brzegu łódkę i słyszał radosny kobiecy śmiech. Może Ali też podobałaby się
taka przejażdżka? Nie chciała pójść z nim do restauracji, ale być może zgodzi
się na spotkanie na otwartej przestrzeni. Tak, żeby nie było podejrzeń, iż może
chodzić o randkę.
Kogo chciał oszukać? Wyobraził sobie Ali z promieniami słońca
błyszczącymi na włosach. Oczywiście, byłyby upięte w ciasny koczek, ale tyin
akurat by się nie przejmował. Wsunąłby palce w jej włosy, rozluznił je i
pozwolił, by spłynęły łagodną falą, rozsiewając wokoło zapach perfum i...
Zerwał się na nogi. Dość tego! Zobaczy, czy Kijanka" jeszcze gdzieś tu
jest, naprawi ją i spędzi resztę wakacji na wodzie. Sam!
Nie potrzebuje towarzystwa staroświeckiej bibliotekarki, która co chwila
czerwieni się jak pensjonarka. Ciekawe, co zrobiłaby, gdyby poznała choćby
połowę jego myśli o niej.
Ali zamknęła oczy, położyła się na plecach i pozwoliła, żeby woda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]