[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swej rezydencji.
- Wyobrazcie sobie, że wszystko to wydarzyło się właśnie tutaj, w Rocky Beach! -
wykrzyknÄ…Å‚ Bob, przerywajÄ…c pracÄ™. - Wiecie, do jakiego wniosku doszli tata i komendant
Reynolds?
Przerwał mu zgrzyt metalu. To ktoś przesunął w bok żelazne okratowanie nad
zewnętrznym wejściem do Tunelu Drugiego. Zaraz potem dobiegł ich stłumiony odgłos
pełzania - to Jupe czołgał się przez długą rurę z falistej blachy, która stanowiła ów tunel.
Jeszcze pózniej rozległo się umówione stukanie w klapę, która uniosła się do góry, by Jupiter,
spocony i zdyszany, mógł wczołgać się do środka.
- Uff! - sapnął. - Ale gorąco! - A potem dodał: - Myślałem...
- Lepiej uważaj, Jupe - rzucił Pete - byś nie przesadził z tym myśleniem. Sądząc po
tym, jak bardzo jesteś spocony, twoje zwoje mózgowe musiały być niezle obciążone. Nie
chcielibyśmy, żeby się przepaliły i żebyś stał się po prostu zwyczajnym facetem, takim jak
my dwaj.
Bob zachichotał. W istocie Pete był bardzo dumny z umysłowych zdolności swego
przyjaciela. Ale od czasu do czasu nie potrafił powstrzymać się przed sprowadzaniem Jupe'a
do normalnych rozmiarów. Odbywało się to z reguły bezboleśnie, choć Jupiter Jones raczej
nie grzeszył skromnością.
Jupe zmierzył Pete'a nader kwaśnym spojrzeniem.
- No i wydedukowałem - opadł na obrotowe krzesło stojące za nadpalonym biurkiem,
w które wyposażone było biuro Kwatery Głównej. - Doszedłem do tego, co wydarzyło się
tam, w domu Greena, wiele lat temu.
- Nie musiałeś się wysilać, Jupe - stwierdził Bob. - Mój tata powiedział mi już, do
jakich wniosków doszli wspólnie z komendantem Reynoldsem.
- Postanowiłem - ciągnął Jupe, zdając się nie słyszeć Boba - że najpierw...
- Tata i komendant Reynolds są zgodni co do tego, że pani Green zmarła
prawdopodobnie na jakąś chorobę - Bob nie zamierzał dopuścić go do głosu. Rzadko kiedy
miewał tak poufne informacje i nie zamierzał dopuścić, by ktoś podstępnie uniemożliwił mu
ich przekazanie. -Wówczas jej mąż, stary kapitan, ułożył ją w tej wspaniałej trumnie, ale nie
mógł znieść myśli o całkowitym rozstaniu. Wobec tego wstawił trumnę do tego małego
pokoiku w końcu korytarza i zamurował okno. Następnie pokrył tynkiem i wytapetował
drzwi, tak aby nikt postronny me zdołał odgadnąć, iż za ową ścianą kryje się sekretne
pomieszczenie
Można by zatem rzec, że w ten sposób żona pozostała wraz z nim. Trudno dociec, jak
długo to trwało, ale pózniej, pewnego wieczoru, Mathias Green potknął się i spadł ze
schodów.
Kiedy służący spostrzegli, że nie żyje, wpadli w panikę. Wymknęli się nocą. I albo
pojechali do Chinatown w San Francisco, gdzie ukryli się u swoich krewnych, albo też
wrócili Chin. Może niektórzy z nich przebywali tutaj nielegalnie. Tak czy owak, w tamtych
czasach Chińczycy trzymali się zawsze razem i nie udzielali białym żadnych informacji,
jeżeli tylko nikt ich do tego nie zmusił, toteż ich ucieczka była rzeczą całkiem zrozumiałą.
Jedynym członkiem rodziny okazała się bratowa pana Greena, która odziedziczyła po
nim wszystko. Uzyskanych drogą spadku pieniędzy użyła w celu zakupienia dużej winnicy w
pobliżu San Francisco - Verdant Valley Vineyard. Za to tu nie zjawiały się nigdy. Podobnie
jak i panna Lydia Green, jej córka, która jest teraz właścicielką Verdant Valley i, po śmierci
swej matki, jedynÄ… paniÄ… rezydencji Greena.
Z niewiadomych powodów przez cały czas pozwalano na to, by ten stary dom po
prostu stał opuszczony. Aż w końcu w tym roku panna Green zgodziła się go sprzedać
przedsiębiorcom budowlanym.
- I kiedy zaczęli go burzyć, duch starego Mathiasa Greena bardzo się rozzłościł -
włączył się Pete. - Dlatego tak zawodził, a przy tym widziano, jak wchodził do sekretnego
pokoju. Składał bowiem ostatnią wizytę swej żonie. A pózniej... No cóż, wygląda na to, że po
prostu opuścił ten dom. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl