[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tygodnie po Zwięcie Dziękczynienia, które wypadło upiornie. Matka przepłakała całe
popołudnie i była w tak głębokiej depresji, że córki się załamały. - Dłużej tego nie zniosę -
powiedziała.
- Może powinnyśmy dać jej spokój - rzuciła filozoficznie Louise. - Może chce w ten
sposób spędzić resztę życia. Kimże jesteśmy, żeby za nią decydować?
- Jesteśmy jej dziećmi i nie możemy jej na to pozwolić. W każdym razie ja jej na to
nie pozwolę.
- No to coś wymyśl, bo mnie nie posłucha. Nigdy mnie nie słuchała. To ty jesteś jej
ulubienicą. Chodzisz do niej codziennie i zaprawiasz prochami jej sok pomarańczowy.
Uważam, że mama ma prawo żyć, jak chce.
- Na miłość boską, przecież ona umiera! - odparła zrozpaczona Jan. - Nie widzisz, co
się z nią dzieje? Ona nie chce żyć. Równie dobrze mogła umrzeć z tatusiem.
- Nie wiem, Jan. To dorosła kobieta, a ja nie jestem psychiatrą. I szczerze mówiąc,
niedobrze mi się robi, kiedy widzę, jak się nad sobą użala. Nie chcę jej oglądać, nie chcę jej
słyszeć. Pławi się w poczuciu winy, ponieważ ona żyje, a ojciec umarł. Niech się pławi. Może
czerpie z tego jakąś perwersyjną przyjemność.
- Nie pozwolę jej na to - powtórzyła z uporem Jan.
- Nie przywrócisz jej chęci życia. Ona sama musi tego chcieć, a nie chce. Spójrz
prawdzie w oczy. Pierwszy raz w życiu jest panią samej siebie i może właśnie tak chce
spędzić resztę życia. Przynajmniej teraz nie musi słuchać ojca.
- Robisz z niego potwora - żaliła się Jan.
- Bo czasami nim był. Dla mnie.
Jak zwykle nie mogły się porozumieć.
Tydzień przed świętami Paul i Jan dostali zaproszenie na bożonarodzeniowe przyjęcie
w sklepie Jacka. Tego roku Jan nie miała nastroju do zabawy. Paul nadal nie chciał iść do
lekarza, co ją dobijało, poza tym martwiła się o matkę. Ale Paul powiedział, że ojciec się
obrazi, jeśli nie wpadną choćby na chwilę.
- Może byś poszedł beze mnie? - spytała rankiem w dniu przyjęcia. Po prostu nie
miała ochoty iść. - Obiecałam matce, że po południu do niej wpadnę, a kiedy ją zobaczę, na
pewno poczuję się jeszcze gorzej. - Amanda umierała, powoli, acz ewidentnie, co
doprowadzało Jan do szaleństwa. Nie wiedziała, jak ją powstrzymać, była kompletnie
bezradna.
- A może ją zaprosisz? - rzucił obojętnie przed wyjściem do pracy. Spojrzała na niego
z irytacją w oczach.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Od pół roku powtarzam ci, że jest przybita, że
gwałtownie chudnie, że z nikim się nie widuje. Na miłość boską, ona tam siedzi i czeka na
śmierć! Naprawdę myślisz, że poszłaby na to zwariowane przyjęcie organizowane przez
twojego ojca? Ty chyba śnisz.
- Może dobrze by jej to zrobiło. Przynajmniej ją poproś. - Powiedział to z uśmiechem i
Jan miała ochotę czymś w niego cisnąć. Po prostu niczego nie rozumiał.
- Nie znasz mojej matki.
- Mówię ci, zaproś ją.
- Oszalałeś. Równie dobrze mogłabym prosić, żeby rozebrała się do naga i przebiegła
ulicami Bel Air.
- Przynajmniej sąsiedzi mieliby radochę. - Mimo głębokiej depresji Amanda wciąż
wyglądała wspaniale. Paul wpadł nawet na szalony pomysł, żeby obsadzić ją w swoim
następnym filmie, ale bał się spytać żony o zdanie. I bez tego wiedział, co by mu
odpowiedziała. - Tak czy inaczej powiedz jej, że ojciec byłby zachwycony, mogąc ją u siebie
gościć. Sklep zyskałby na szacowności - dodał zjadliwie, całując ją na pożegnanie, na co
niechętnie pozwoliła.
Była bardzo przygnębiona tym, że Paul nie chciał pójść do lekarza. Zaczęła ją męczyć
myśl, że już nigdy nie będą mieli dzieci. Była właściwie nie mniej przygnębiona niż matka,
ale próbowała tego po sobie nie okazywać.
Lecz kiedy tego popołudnia zobaczyła matkę, kompletnie się załamała. Matka była
wychudzona, zmęczona i blada, jakby żegnała się z życiem. Choć skończyła dopiero
pięćdziesiąt lat, czuła, że pora umierać. Jan zasypywała ją propozycjami, przymilała się,
błagała, groziła, że jeśli nie wezmie się w garść, wprowadzą się do niej razem z Louise i
wywloką z domu siłą.
- Macie na głowie pilniejsze sprawy niż zamartwianie się o mnie. Co słychać u Paula?
Jak tam jego nowy film? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl